Dzisiaj drugi dzień obozu, łuhhh już po porannym rozruchu i śniadaniu, na które 2 bułeczki z szynką,serem i warzywami. Wczoraj na samo powitanie obozu karateckiego, istne zarżnięcie, ponad 30 minut biegu po górach, potem 12 interwałów biegowych, 200 podskoków, 150 pompek i 100 scyzoryków, do tego rozciąganie. O 20 jeszcze był trening na tarczach, to dopiero pierwszy dzień za mną, a ja już jestem wykończona heh....
Trzymajcie kciuki, bo ja to przeżyję tylko dzięki jakimś czarom.