No, w końcu mnie wypuścili. Wprawdzie dopiero po obiedzie doczekałam się wypisu i mogłam iść, ale i tak od porannego obchodu miałam banana na twarzy :D Po powrocie do domu pierwsze co zrobiłam, to napiłam się dobrej kawy... i zagryzłam ją marchewką. Tak się stęskniłam za warzywami! Szpitalne menu kompletnie ignorowało ich istnienie, nawet w tzw. zupie jarzynowej były ich jakieś ledwo dostrzegalne, śladowe ilości. No a potem wrzuciłam pierś kurczaka na patelnię grillową i pokroiłam sobie caaaaałą wielką michę warzyw. Nareszcie!
śniadanie: parówka i chleb z masłem
obiad: rosół z makaronem, (drugie danie mi już nie przysługiwało)
obiad nr 2 (już w domu): pierś kurczaka + miska surowych warzyw
kolacja: jajecznica, chleb z masłem
grgr83
12 marca 2014, 11:443maj sie zdrowo i teraz naciesz sie warzywkami :) co w domu to w domu
chris1986
11 marca 2014, 23:29Witaj wśród żywych:)
bodyroxx
11 marca 2014, 21:54No nareszcie Ci odpuścili ;) Mam nadzieję, że już w pełni sił i zdrowa
jolakosa
11 marca 2014, 21:45A czemu wogole tam trafiłaś? W każdym razie dobrze że już jesteś