byłam na rowerze wczoraj, nic wielkiego - 17 km, ale przyjemnie. Kilka wniosków mam: człowiek mentalnie pozostaje bez zmian z upływem lat. Kilka lat temu nie było dla mnie problemem wziąć udział w rajdzie rowerów górskich i przejechać 95km, po czym jeszcze było pływanie w jeziorze i ognisko a następnego dnia samopoczucie jakby nic się nie zadziało :-). Niestety kondycja nie ma takiej trwałości jak wspomnienia własnych drobnych sukcesów, trzeba na nią pracować i odpuszczenie na miesiąc, dwa, czy na rok kończy się tym, ze buduje się ja na nowo. Zdziwiło mnie to, ze stałam się taka "sierotna". Myśle tez, ze pora wprowadzić pewne motywatory do działania. Zamiast kupić fajny rower teraz, nagrodzę się za kilka miesięcy REGULARNEJ pracy na wiosnę. A postanowienie na sierpień i wrzesień to ruch 2-3x na tydzień po godzince.
Dzięki za komentarze pod wpisami, cieszę się z Waszych sukcesów. Słodycze odstawione.