Biorę się regularniej za bieganie. Jakoś przez okres świąteczny nie było jak, po powrocie też tyle na głowie, że ło matko!
Dobrze, że chociaż dużo chodziłam, sprzątałam i nie jadłam za dużo ;) Całe szczęście, że te święta są dla mnie mniej świąteczne i - przede wszystkim - mniej smaczne.
Dziś pokonałam pierwsze 5km od 2 tygodni. Było ciężko bo duszno, jakby na burzę się zbiera. Dałam jednak radę i jeszcze jestem nabuzowana tymi endorfinami :) Buzia mi się śmieje sama. Dlatego lubię biegać. Choćbym nie wiem jak się umordowała biegnąc po powrocie jestem zwyczajnie szczęśliwa.
W ogóle ostatnio odżywam. Kiedyś byłam bardzo aktywną osobą, ruch był najlepszą formą odpoczynku. Teraz do tego wracam, na nowo doceniam zmęczenie ciała i relaks duszy. Tak to jest, że pracując umysłowo, siedzi się na pupie i bardzo się męczy. Wypruwa to z człowieka całą energię, człowiek czuje się zmęczony mimo, że w sumie cały dzień jest w bezruchu.
Zakupiłam zestaw do badmintona. 2 razy w tygodniu będę teraz motywować chłopca mego i będziemy razem grać. Nie traktuję tego jak spalania kalorii bo będzie to raczej zabawa niż intensywny sport :)
Umówiłam się też na przetransportowanie mojego roweru więc od początku maja porzucam komunikację miejską i codziennie będę pokonywać 20km ;) Brzmi kusząco, prawda?
I kształtowanie ciała schodzi tu na drugi plan. Od kiedy ruszam się mam więcej energii, więcej chęci do życia a to smakuje nawet lepiej niż zmieszczenie się w stare spodnie (tak, tak w święta pomierzyłam stare ubrania i w wiele mieszczę się na nowo).
A tu przepis na wege gulasz :) Ilości nie podaję bo robię na "oko", jemy to potem 2 dni :)
+ ciecierzyca (namoczona dzień wcześniej na noc, ugotowana do miękkości)
+ marchew starta na tarce o grubych oczkach
+ bulion warzywny (ja sama raz na jakiś czas robię "kostki warzywne" i mam, od biedy można użyć sklepowych ale ja tam im nie ufam)
+ czerwona fasola (ugotowana)
+ kukurydza z puszki
+ pomidory w kawałkach
+ papryka
Marchew gotować przez kilkanaście minut w bulionie z listkiem laurowym i zielem angielskim. Po tym czasie dodaję pokrojoną w kostkę paprykę, fasolę, kukurydzę, pomidory i ciecierzycę. Doprawiam do smaku - papryką słodką, chilli, rozmarynem :) No co kto lubi. Duszę kilkanaście minut na malutkim ogniu. Podaję z kaszą.
Mniam!
Shahrazad
26 kwietnia 2014, 19:37Hehe akurat znam Szczecin i jak pomyślę np. o jeździe tramwajem Potulicką, to już chyba lepiej rowerem ;). Czytam Twój jadłospis - wygląda bardzo rozsądnie, treningi też. A na zdjęciu całkiem niezła laska, więc po kilku tygodniach modelowania sylwetki w Hiszpanii na pewno będziesz gwiazdą. Bikini i takie tam ;) Trzymaj się!