I stało się. Za mną 60 dni P90X! Ostatnie 30 zapowiada się ostro, ale polubiłam wysiłek ;) Przysiady też się robią i hula-hop jest grane (no może nie w okresie, bo to by był czysty masochizm). Posiadam hula z podwójnym masażerem i mimo braku siniaków i tak odczuwam co nieco na biodrach ;)
Planów na majówkę brak, co bardzo mnie martwi, bo chciałam trochę słonka złapać, jako, że moja bladość w końcu prześcignęła i tak już blady bb krem, którego używam. 2 lata bez opalania (porządnego lub w porządnym słońcu) doprowadziły moją skórę do anty-brązującego stanu. Nie wiem czy nie skorzystam z usług solarium, bo do ściany (koloru) mi już niedaleko ;)
arcenciel
28 kwietnia 2013, 12:56Gratuluję! U mnie kończy się 3 tydzień z Tonym :D A co do słonka to zbieraj kasę na jakiś Egipt czy coś, to z pewnością się tam opalisz :D No i będziesz mogła pokazać super ciało na plaży! :D
malomnie
28 kwietnia 2013, 12:55Oj u mnie też wszystko blado wygląda, ale na słońce na razie nie ma co liczyć, bo się ochłodziło. Chyba lepiej jednak się przejść do solarium ;) A na czym polega to P90X? Prowadzisz do tego jakąś dietę czy same ćwiczenia? Pozdrawiam