Później prawko, samochód i od jakiegoś czasu - 2,5 roku będzie - nie korzystałam prawie z tego przybytku radości. Raz na jakiś czas nocny ze znajomymi jak już chciało mi się alkoholu jak małemu dziecku płakać.
Samochód wymagał odstawienia do serwisu na kilka dni. Kończy się dziś mój tydzień bez samochodu.
Nie wiem czy to reguła aktualnie jest, opiszę to, co słyszałam. Kiedyś - te 2,5 roku temu albo tak nie było albo nie zwracałam uwagi.
Brak perspektyw. Kilka rozmów ludzi dotyczyło braku perspektyw.
1. Nie idzie nie słuchać jak ktoś pół metra dalej ubolewa na całą jadaczkę, że studia są do bani, praca jest do bani... a w ogóle po jego kierunku to teraz nie ma pracy. W ogóle nie ma pracy. Ten gość z mojego wydziału był, gęba jakaś znajoma. Chyba nawet mieliśmy razem zajęcia. Tym bardziej mnie jego gadanie przeraża - jak można tak mało wiedzieć o tym co można robić po swoich studiach? O.o Czy on nie ma znajomych którzy pracują i zarabiają jakieś przyzwoite pieniądze? Niemożliwe, żeby tylko moi znajomi byli ogarnięci.
2. Trafiłam na grupę studentów pedagogiki. Opowiadali sobie mrożące krew w żyłach informacje o ich starszych kolegach pracujących po księgarniach i sklepach z ciuchami.
Wulgarność. Kurwy, chuje, pierdolone chuje, pierdolone kurwy i cała masa innych. Wieczorową porą w nieciekawej dzielnicy. Jak dobrze, że na liniach jeżdżących przez centrum i o przyzwoitych godzinach tego nie słyszałam.
Pijani ludzie. Wieczorami - dwa razy jechałam autobusem ok. godziny 22:00 i dwa razy był conajmniej jeden człowiek mocno pijany.
O brudzie starałam się nie myśleć i jednak te rurki trzymać, żeby na zakrętach nie zaliczyć spotkania z szybą. Wytłumaczyłam sobie, że mam odporność po basenie i te bakterie nie dadzą rady mnie pokonać.
Konkluzja: JAK DOBRZE ŻE JUŻ JUTRO ODBIORĘ SAMOCHÓD. NIGDY WIĘCEJ NIE BĘDĘ NA NIEGO KRZYCZEĆ PRZY ODŚNIEŻANIU.
Czy Wy też macie takie doświadczenia czy to ja odzwyczaiłam się od sielskiej atmosfery w pojazdach komunikacji miejskiej?
Hebe34
16 lutego 2013, 20:46jeżdżę ale w godzinach pracy więc moi towarzysz epodróży sa jeszcze śnieci o 5.oo rano więc jest spokojnie.Jedne co mnie wkurza to popoludniu baby z bachorami,któe MUSZĄ siedziec i zajmowac miejsca starszym kobietom. Ja się zastanawiam,czym taki np ośmioletni bachor jest zmęczony,że MUSI siedziec obok matki/babki albo jeszcze często spotykana opcja.To juz moda chyba nastala. Matka Polka z reklamówką wypchaną po brzegi,bo w drodze po bachora ze szkoły wstapila jeszcze do Biedry po żarcie nma weekend ,dzieciak siedzi a ta pizda stoi nad nim i jeszcze plecaczek mu trzyma, bo on taki biedny. A potem płacz matki-żony,ze z dzieciak taki mamisynek wyrośnie i egoista.
Emwuwu
16 lutego 2013, 19:08Ja lubię chodzić pieszo, jeździć rowerem i komunikacją też mi się zdarza!:) Samochodem się tyle najeździłem w życiu, że używam go tylko wtedy naprawdę muszę!:)) Poza tym, w dużym mieście jestem za tym by się przesiadać z samochodów na rowery lub właśnie do komunikacji. To bez sensu, że rano w korkach stoją setki samochodów z ludźmi jadącymi do pracy gdzie zazwyczaj siedzi jedna osoba w samochodzie...ta za kierownicą!! I wszyscy się niecierpliwią, smrodzą spalinami i jeszcze później mają problem z szukaniem parkingu w centrum!! A co do komunikacji i pasażerów. Cóż...mamy takie społeczeństwo a nie inne. Nadal dziwi na ulicy osoba biegająca w dresie lub chodząca z kijami, a nie dziwi śmierdzący pijak pod sklepem! Taka "nasza" polska "kulturka";-))) I tak jest trochę lepiej niż kiedyś ale potrzeba dwóch pokoleń aby zmyć syf którym ludzie nasiąkli przez kilkadziesiąt lat komuny!: W Amsterdamie jeździłem tramwajami (oczywiście rowerem częsciej) i tam..pachnie w środku. Ludzie z całego świata ale czysto. Wiesz...jak ludzie bluźnią i nikt im nie zwraca uwagi to mamy co mamy. Społeczeństwo trzeba edukować, a nie odwracać głowę i..."uciekać" do samochodu!:)
Domi.Nika
16 lutego 2013, 14:03Jestem w identycznej sytuacji, kiedyś jeździłam komunikacją publiczną, teraz samochodem i nie wyobrażam sobie wrócić do stanu z przeszłości, pozdrawiam!
Kinga156
16 lutego 2013, 13:51Ogarniętych znajomych mam paru, ale i osoby kończące studia zaczynają... jakieś dziwne doktoraty. Przypuszczam, ze to lepsze od Urzędu Pracy.... Komunikację miejską lubię bardziej niż samochód w korkach, bakterii nie przeliczam, ani ściereczek nie wożę ze sobą. Nie wiedziałam że we Wrocku jest tak brudno w tramwajach - u nas w normie. Nawet grzeją zimą. Wulgaryzmy drażnią.
cleo83
15 lutego 2013, 23:30Też się ostatnio nie udzielam, ale Tobie nie odpuszczę. Szkoda że nie ma się do czego przyczepić...czyżbyś złagodniała? Czuję się zawiedziona... hehe Co do tematu, to też oprócz sporadycznych przejażdzek do rynku, od początku studiów moja noga w zadnym tramwaju ani autobusie nie postanęła, a że latka lecą, to będzie już z 10 lat? Kursy pociągiem może ze dwa razy z konieczności. Co innego za granicą. U nas dodałabym jeszcze mróz lub upał, a co najgorsze latem smród od napierających na ciebie ludzi. Okropność!
DoWhateverYouWant
15 lutego 2013, 22:29Kultura Polaków... Aż szkoda komentować ich rozmowy, narzekanie i nieudacznictwo. Też brzydzę się trzymać rurki w tramwajach, dlatego noszę przy sobie żel antybakteryjny. Schiza :D