Nie umiem się ostatnio z niczym wyrobić w domu bałagan woła o pomstę do nieba
W piątek wziełam dzień urlopu bo córka w szkole miała występy na dzień babci takie spóźnione ale tak wymyślili przed feriami. Babcię musiałam zawieźć i pomóc przy szykowaniu poczęstunku. Zawsze pomagam przy takich okazjach. Potem pojechałam do Opola załątwić sprawę z moim uszkodzonym autem - pisałam coś kiedyś na ten temat. Cały dzień stracony.
Sobota upłynęła pod znakiem sprzątania i gotowania i lepienia iglo z moją córą synek niestety jeszcze chory.
W niedzielę udało sie spędzić trochę w ruchu po obiedzie poszliśmy na lodowisko i posmigaliśmy na łyżwach fajna zabawa. Wieczorem ustalilismy wreszcie gdzie jedziemy na kilka dni ferii z dzieciakami. No i jak to bywa na ostatnią chwilę był problem z zarezerwowaniem noclegu ale udało się i jedziemy w góry. Dzieci muszą się trochę oderwać od codzienności i naładować baterie na następny semestr. No i nam starym przyda się mała odmiana.
Teraz lecę poczytać wasze pamiętniczki bo mam zaległości
Agniecha34
16 lutego 2010, 11:12pozdrawiam milo u ciebie :)))
bebeluszek
15 lutego 2010, 11:44no to dodam już gwoli wyjaśnienia, ze lany zboża tez były. cala sesja była. i biegi na przełaj. i skoki wzwyż tez były. taka...rustykalna miłość. no nie wiem co autorka miała na myśli, ale zdjęcia mimo wszystko wyszły fajne. choć przyznam, ze czasem do wygody było daleko:) ale takie jest już życie modelki, czyż nie? :p pozdrawiam ciepło!
bebeluszek
15 lutego 2010, 11:21ja nie byłam w górkach.....to z mojego pamiętnika, to pagórki za naszym hipisowskim domem. a co my robiliśmy na zaoranym polu? no miłość, kochana! miłość pozowaliśmy do kamery koleżanki-fotografki, niejakiej m. :) zresztą jak na obrazku widać :)
bebeluszek
15 lutego 2010, 10:55Hey Mate! fajne, ze jesteś. nawet jeśli tylko na chwilkę! :) ja tez chce w góry!