Dzisiejsze postanowienie - będę szykować sobie jakieś lekkie obiadki do pracy. Dzisiaj znowu nie miałam ochoty nic ruszyć, a po wypiciu wody czułam się pełna. Ale naszykowałam pyszną sałatkę na jutro i już mam na nią smaka. Więc nie ma opcji, żebym jej nie zjadła :-)
W pracy dużo roboty i przychodzę do domu i jestem padnięta. Po prostu. Powinnam jeszcze coś poćwiczyć, pouczyć się... Ale jak patrzę na listę składników aktywnych, którą muszę znać na pamięć to mi się odechciewa. Jutro jadę do pracy rowerem. Dwa plusy: odrobinę większa aktywność i dodatkowo krótszy czas drogi (remontują u mnie drogę i ruch puszczony jest wachadłowo, na domiar złego, na przejeździe kolejowym który jest wiecznie zepsuty albo zamknięty).
Do jutra ;-)