kurcze, coraz trudniej mi sie usmiechac i udawac przed wszystkimi innymi i soba sama ze wszystko jest okej.. naprawde probuje patrzec na to optymistycznie, ale zaczynam dochodzic do wniosku ze nic sie nie zmieni do czasu az sie wyprowadze, przynajmniej dla mnie.. ale dalej bede sie martwila moim rodzenstwem i mama.. szkoda ze zycie nie jest troche latwiejsze.. ale wtedy nie cieszylibysmy sie tak bardzo tym co dobre i piekne w naszym zyciu i otoczeniu, wszystkimi szczesliwymi momentami i cudownymi osobami jakimi jestesmy otoczeni. pamietac o tym kiedy zycie stawia przed nami problemy i przeszkody, ludzi bez serca, nie odczuwajace empatii. tylko zeby ten okres juz sie skonczyl, zebym wreszcie mogla oddychac pelna piersia, zebym juz nie miala tego supla w zoladku wracajac do domu... prosze, bo ja juz nie mam sily sie usmiechac. nie poddam sie, nie warto, tylko musze to sobie powtarzac.. nie mam depresji ani nic, tylko juz mam dosyc. za miesiac bedzie lepiej.:) przeprowadzam sie na jakis czas do Polski, do dziadkow. bede probowala przeniesc studia do Warszawy, mam nadzieje ze sie uda.
z dieta bylo ok, ale calkiem dobrze nie bedzie az sie nie wyprowadze. naprawde uciekam w jedzenie jak juz nie umiem sobie poradzic z tym wszystkim. z emocjami, sytuacja w domu, wiecznie napieta... a jak jestem u dziadkow to nawet nieodchudzajac sie chudne, bo jem normalne, zdrowe rzeczy i w normalnych ilosciach, nie musze caly czas zastanawiac sie kiedy nastapi kolejny wybuch, atmosfera zawsze jak cisza przed burza. moc sie odprezyc i odpoczac w domu bez stresu i ciaglej sytuacji zagrozenia.. to bedzie cudowne:)) teraz zyje tylko tym:)
sprobuje zamiast uciekac w jedzenie uciekac w cwiczenia, zamiast siegnac po ciastko zrobic 50 brzuszkow itd. zobacze czy bedzie dzialac. zreszta nie bede zdrowa fizycznie nie bedac zdrowa psychicznie, chodzi o odstresowany, spokojny umysl, a nie ze mam jakies schorzenie:) wiecie ze depresja i stres to najczestszy powod zwolnien lekarskich w szwecji?
jedzenie:
1. 3 kanapki z pelnoziarnistego chleba z wedlina, kawa z mlekiem
2. zupka blyskawiczna
3. spaghetti carbonara
4. gruszka, herbata, kilka ciasteczek
5. owsianka, taka jak zawsze
cwiczenia: 50 min basen, 15 min brzuch, 15 min ramiona
annneczka
14 listopada 2010, 09:40a dlaczego musisz udawać? czasem są takie dni kiedy po prostu nie chcesz się uśmiechać, ja czasem tak mam że nie chce mi się z nikim rozmawiać, a co dopiero suszyć zębosze ;) nom tez chyba zastosuje Twój pomysł: ćwiczenia zamiast ciacha :) jeszcze trochę i depresja będzie częstsza niż grypa ;/ trzymaj się ciepło - hugs :)
Wiola173
14 listopada 2010, 00:54Eh nie wiem co mam powiedzieć. Może po prostu tule mocno. Trzymaj się.
nadkaa
13 listopada 2010, 21:48trzymam kciuki,ściskam,przytulam i wspieram wirtualnie:):*będzie dobrze:*
Elikolani
13 listopada 2010, 18:46Nie każdy w życiu ma łatwo, wiem coś o tym. Ale Ty jesteś silna i dasz radę przez to przejść ;** Dziadków masz w Warszawie? ;>
anilewee
13 listopada 2010, 17:11kochana współczuję CI tej sytuacji, mimo, że nie piszesz dokładnie o co chodzi, ale jak widać wesoło nie masz/macie, więc życzę, aby w przyszłości było lepiej Tobie, rodzeństwu i mamie.., ale kochana może warto, aby mama się zastanowiła nad byciem z Twoim tatą, bo napewno jeszcze dużo życia przed nią i czemu ma je sobie marnować do końca.. przepraszam, że może zbyt wprost to napisałam, ale patrząc z boku to tak mi się wydaje po prostu tj. z tego, co piszesz..
Valentina
13 listopada 2010, 16:36Kochana nie poddawaj sie wszystko sie ułoży :) a życie jest tak naprawde piekne, mimo tych ttudnych momentów. Ps: nie męcz nózki póki nie wyzdrowieje :) buziam
mosquito2
13 listopada 2010, 16:34Nie poddawaj się. Powodzenia;*
ChocolatePrincess
13 listopada 2010, 16:32ja kiedyś tak spróbowałam uciekać zamiast w jedzenie to w ćwiczenia- zrobiłam w jeden dzień 377 pompek xD następnego dnia umarły mi ramiona prawie ^^ co do spokoju ducha to życzę Ci tego z całego serca... ;-*
palemka1989
13 listopada 2010, 15:56życzę Ci tego spokoju:) ja tez mam taka sytuacje.. więc Cie doskonale rozumiem.. i jak jestem w domu to tez zajadam stres.. a jak mieszkam w Rybniku to jest ok.. nie wiem co będzie za pół roku, bo umowe na mieszkanie mamy do konca czerwca, potem będę musiała się wyprowadzić.. czyli wrócić do domu.. a to się znów odbije na całej mojej osobie.. naprawde życze Ci domu w którym bedziesz miała spokój:*
Slodka1986
13 listopada 2010, 14:32doskonale Cię rozumiem Kochana bo mam podobną sytuację w domu i często zajadam stresy niestety :( bo nie umiem sobie poradzić z własnymi emocjami. Czasem zastanawiam się kiedy tak naprawdę jestem sobą w domu, w pracy przy narzeczonym. Jedno wiem marzę o tym żeby się wyprowadzić i mieć spokój z chęcią wracać do swojego domu. Życzę Ci abyś u dziadków zaznała upragnionego spokoju i odetchnęła, odpoczęła od wszystkiego całuję pa