Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
kochane robaczki:)


Cóż chwilę nie pisałam, ale trudno- długi weekend był. W piątek miałam wolne, niestety czysto teoretycznie ponieważ cały czas miałam telefony z pracy, a szef się mnie pytał czy coś się stało, że urlop wzięłam i czy jak jadę na długi weekend  to będę mieć internet, bo jak nie to on mi podrzuci.  Na długi weekend nigdzie nie pojechałam ponieważ w piątek i sobotę była ładna pogoda i mężuś miał dużo pracy. W piątek podzieliłam się moją krwia :P, niestety śmiałam, że niebieska nie jest czyli chłopka jestem, no może jakiś burżuj. Ja śmiałam podczas oddawania, a Pani pielęgniarka jak oddałam bo mało nie fikłam:) i cudziły mnie miłe Panie kropelkami. Czekolady przyniosłam do domu i tu porażka zjadłam kawałek, wydaje mi się, że zasłużyłam i wielkiej krzywdy sobie nie zrobiłam. (zjadłam pasek czyli 4 kostki). Niestety kolejna porażka ćwiczenia insanity przez to, że krew oddałam byłam strasznie zmęczona i zaczęłam ćwiczyć ale mi się słabo zrobiło i myślałam, że zemdleje. W piątek po raz pierwszy od miesiąca zrezygnowałam z ćwiczeń, mam nadzieję, że to tak strasznie nie wpłynie na mój wynik. Od wczoraj jestem na spokojnym weekendzie za tydzień przechodze do najintensywniejszych ćwiczeń. Musze powiedzieć że trochę nudne te ćwiczenia w tym tygodniu są, ale tydzień szybko minie czas zleci i będę się z powrotem bardzo męczyć. tak ogólnie to ten weekend tak szybko i leniwie mi zleciał- miałam zrobić ogórki nie zrobiłam, miałam zrobić paprykę nie zrobiłam. Upiekłam jedynie placka z jeżynami- podobno pycha i zrobiłam dżemu rabarbarowego. Trochę tego dżemu spróbowałam i pycha.W  niedzielę pojechałam z mężem na giełdę samochodową ponieważ chcemy kupić jeszcze jedna koparkę. No i znowu trudny wybór bo jak nowa koparka to znowu z budową domu się wstrzymać musimy. No ale to ja zawsze mężowi powtarzałam, że w firmę na początku trzeba inwestować, żeby móc potem z niej zyski czerpać. I tak widzę efekty włożonej pracy w tę naszą firemką, zaczyna się wracać:). Chciałabym osiągnąć swój wymarzony plan, czyli ciężko pracować do 40, a potem mieć tyle kasy żeby się niczym nie przejmować i na ryby. :). Czemu na ryby, nie wiem wydaje mi się, że to musi strasznie relaksować, wziąć książkę i  po wylegiwać się na słońcu. Ale najpierw ciężka praca.
Wiem, że powinnam się cieszyć, że mam taka pracę, ale czasami mam dosyć, chciałam psychicznie odpocząć od firmy, a tu wtopa. Mąż się wczoraj śmiał jak byłam z nim na wycieczce bo ubrałam dresy bez kieszonek i gdzie włożyć telefon. W sumie dobrze że wzięłam telefon bo dzwoni do mnie szef i mówi, że pasuje podejść do komputera bo za 15 minut telekonferencja.  Ja tylko przepraszam, ale ja na wycieczce jestem rowerowej i tak szybko nie dam rady co najmneij półtorej godziny potrzebuje :P. Na szczęście odbyła się beze mnie. Halo dzień dobry trochę wcześniej informacja. Dzisiaj rano na spotkaniu dowiedziałam, się że będzie wymiana telefonów w firmie na nowsze z możliwością rozmowy z kamerą.Nawet nie wiedziałam, że jakiś operator takie wprowadził- widocznie zacofana jestem. No cóż lubię moja pracę, ale czasami mam jej dość, każdy potrzebuje odpoczynku. Na zakończenie mogę powiedzieć dodam powoli do celu, nigdy nie należy się spieszyć. Może już za niedługo będę Panią Prokurator:P
.
Dziekuję wam kochane, że jesteście bez was już dawno bym się poddała. Buziaki.
  • dukanka1985

    dukanka1985

    16 sierpnia 2011, 16:24

    ale wyczerpujący wpis:) najbardziej nie mogę teraz zapomnieć placka z jeżynami

  • natalja85

    natalja85

    16 sierpnia 2011, 14:17

    my też dziekujemy za Twoja obecnosc :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.