Sobota - dieta w sumie ok (wpadła jako obiad - sałatka makaronowa z odrobiną majonezu, kiełbaska z grilla i mizeria i odrobina ciasta upieczonego tak na prędce) może nie najbardziej dietetycznie, ale w miarę rozsądkowo do tego całe popołudnie na świeżym powietrzu, bite 30 minut skoków na trampolinie, aż się ze mnie lało, a później plewienie ogródka babci mojego P. przez 1,5 godziny. I wiecie co? Nie miałam zakwasów po bieganiu, a po tym plewieniu i owszem...
Niedziela upłynęła motocyklowo... na śniadanko - 1,5 parówki i mała kromeczka ze słonecznikiem, obiad to mega naleśnik z kiełkami słonecznika, odrobiną sera żółtego i piersi z kurczaka, z sosem paprykowym, kolacja (ok. 17) to łyżka sałatki z makaronikiem ryżowym (z pomidorem, ogórkiem, rzodkiewką, kukurydzą, koperkiem i piersią z kurczaka do tego łyżka majonezu i reszta to jogurt naturalny) - pyszna oraz jajko z ćwiartką pomidora z sosem jogurtowo-czosnkowo-majonezow (też łyżka do całości )
Wczoraj ćwiczeń nie było, tylko motocylk, a później duuużo spacerków. Dziś zamierzam biegać i wracam do lekkiej dietki, bo jakoś mi ciężko na żołądku
Trzymajcie się ciepło i dietetycznie
Jomena
9 lipca 2013, 08:53fajnie się czyta teraz wszystkie pamiętniki...każdy zadowolony i naładowany pozytywną energią...echhhh....lato !!! Oby trwało jak najdłużej :)))) Pozdrawiam :))
Nesca85
8 lipca 2013, 10:29trampolina dobra rzecz, skakanie oczyszcza też limfe, więc bardzo bardzo dobre dla nas ;*
OnceAgain
8 lipca 2013, 09:37Ale miałaś smaczny weekend :).
bella1984
8 lipca 2013, 09:37oh te weekendy, ciezko je dietetycznie przezyc ;/ Dzis juz sie trzymaj, ja tez ide wieczorem biegac :)