Dalej jesteśmy u teściowej... rany jak ciężkomi utrzymać się w ryzach... tu gryz tam gryz i wychodzi w setkach kalorii... Z malutką lepiej, nie ma już temperatury, ale teraz jest osłabiona. Myślę, że w czwartek wróci do przedszkola jak wszystko będzie ok, a my do domu. Czas mi się kurczy, a ja tylko staram się utrzymać wagę zamiast ją zrzucać... Wczoraj jak wróciliśmy z pracy to było już po 18, więc trochę poskakałam z młodymi na trampolinie i potańczyłyśmy... poza tym NIC!
Wczorajsze menu:
I - płatki z mlekiem + kawa z mlekiem
II - 1/2 kawałeczka ciasta, jogurt + kawa z mlekiem
III - 2 kromki chleba razowego z wędliną i pomidorem
IV - ziemniaki z sosem z piersi kurczaka (z curry i mlekiem kokosowym) - teściowa zrobiła - przepyszny! + kawa z mlekiem
V - kawałek zapiekanego kalafiora - średnia różyczka
Nie wiem czy dużo zjadłam i jak było to kaloryczne (tylko się domyślam) bo ja tego nie robię... Porcja obiadu nałożona jak dla 8 latki - nie chciała jeść więc dostała cannelloni z mięsem mielonym zapiekane w sosie beszamelowym... No mówię Wam jak ona gotuje! I ile to jak dla armii
Dziś się poprawię i może uda mi się coś poćwiczyć konkretnego... ale jak zeszłam z trampoliny to też się ze mnie lało... o nie nie stałam tam tylko
Zmykam popracować, a Wam życzę miłego dnia
Marzycielkaaaaaaa
25 czerwca 2013, 10:56dzięki,również trzymam kciuki!!! buziaki
Jomena
25 czerwca 2013, 09:46Miłego dnia kochana :)
majakowalska
25 czerwca 2013, 09:37zdrówka dla córci:)) buziaczki, nie daj się pokusom teściowej :)) trzymam kciukasy - dasz radę :))
malutkaaa90
25 czerwca 2013, 09:33ach te tesciowe potrafia rozpieszczac:)))))))