Bez wytchnienia moje drogie. Nie mam czasu niestety na nic, staram się trzymać dietę i nawet mi to wychodzi, wczoraj i dziś małe grzeszki ale nie takie godne uwagi
W styczniu prowadzimy z koleżanką 6 szkoleń i nie wiem jak się wyrobię z pracą bieżącą, a jeszcze żeby nas bardziej dociążyć moja kierowniczka każdego z nas (4 osoby w referacie) zrobiła koordynatorami zespołów, które mają do końca kwietnia stworzyć procedury dla urzędów skarbowych - wszyscy oczywiście w innym obszarze! Ja mam rachunkowość podatkową. Jeszcze nie wiem jak dam radę, pomyślę jak skończę z tymi szkoleniami co mamy je teraz na tapecie. A jeszcze ja mam 17.03 egzamin z angielskiego - B2, i kiedy ja mam się uczyć? Jak wracam to jestem wykończona, a jeszcze nauka przed komunią, codzienne odrabianie lekcji, zajęcia dodatkowe dziewczynek... I jak ja mam znaleźć czas i siłę na ćwiczenia...? Mam nadzieję, że po egzaminie z angielskiego trochę to wszystko się uspokoi, a jeszcze później po komunii to mam nadzieję, że już nasze życie wróci do normy.
I tym niestety smutnym akcentem i w mrocznym nastroju zakończę już mój jakże smętny wywód. Sorki musiałam się wyżalić, bo jak nie Wam to komu?
Przepraszam jak Was nie komentuję, ale trzymam za Was mocno kciuki i myślę o Was
W styczniu prowadzimy z koleżanką 6 szkoleń i nie wiem jak się wyrobię z pracą bieżącą, a jeszcze żeby nas bardziej dociążyć moja kierowniczka każdego z nas (4 osoby w referacie) zrobiła koordynatorami zespołów, które mają do końca kwietnia stworzyć procedury dla urzędów skarbowych - wszyscy oczywiście w innym obszarze! Ja mam rachunkowość podatkową. Jeszcze nie wiem jak dam radę, pomyślę jak skończę z tymi szkoleniami co mamy je teraz na tapecie. A jeszcze ja mam 17.03 egzamin z angielskiego - B2, i kiedy ja mam się uczyć? Jak wracam to jestem wykończona, a jeszcze nauka przed komunią, codzienne odrabianie lekcji, zajęcia dodatkowe dziewczynek... I jak ja mam znaleźć czas i siłę na ćwiczenia...? Mam nadzieję, że po egzaminie z angielskiego trochę to wszystko się uspokoi, a jeszcze później po komunii to mam nadzieję, że już nasze życie wróci do normy.
I tym niestety smutnym akcentem i w mrocznym nastroju zakończę już mój jakże smętny wywód. Sorki musiałam się wyżalić, bo jak nie Wam to komu?
Przepraszam jak Was nie komentuję, ale trzymam za Was mocno kciuki i myślę o Was
Titila
9 stycznia 2013, 11:06No to faktycznie masz zapieprz. Ale może lepiej tak niż jeść z nudów, jak ja ostatnio miałam :)
Ellfick
8 stycznia 2013, 14:03auć... to masz multum na głowie... trzymam kciuki żeby wszystko się udało pogodzić..
majakowalska
8 stycznia 2013, 11:51mój synek w zeszłym roku miał komunię. Co chwilę mieliśmy jakieś spotkania. ech... też miałam dosyć. Jeszcze tylko trochę i będziesz miała to już z głowy.
OnceAgain
8 stycznia 2013, 07:49Kochana przy takiej masie obowiązków masz prawo sobie pomarudzić. Mam nadzieję że w miarę szybko uda Ci się to wszystko ogarnąć i w końcu dopadnie Cię nuda w domku i w pracy ;)
anitka24
8 stycznia 2013, 07:26no to masz teraz duuużo roboty skarbie, chyba musisz się rozdwoić, aby dać ze wszystkim radę !!! jakoś to napewno ogarniesz powoli i zobaczysz, że będzie wszystko dobrze :-) egzamin zdasz na 6+ i wszystko pozaliczasz :-) trzymaj się serce i wracaj do nas jak będziesz miała już troszkę czasu - buźka :-).
Obserka
7 stycznia 2013, 22:26Mozesz posmecic. To czasem pomaga ;) Zycze ci duzo sily na uporanie sie z tymi wszystkimi sprawami.