jak tu nie lubić Zoo? OK, może nie wszystkie zwierzaki są tam w klatkach odpowiednich dla swoich predyspozycji (Gepard sobie w Wawie nie pohasa), ale prace nad tym trwają i widać je.
poszłam specjalnie obejrzeć nowego, małego nosorożca. polecam! :) owszem, sytuacja na wybiegu trochę zakrawa na tragedię rodzinną - tata nosorożec jest oddzielony od mamy i dzieciaka ogrodzeniem pod napięciem i kamienną ścianą, a wnosząc po jego ranie na głowie (dość dramatyczny widok), i tak próbuje się do nich przedostać. miotał głową na wszystkie strony i sapał, i wyraźnie był zazdrosny. tatusiowie tak czasem mają, jak się mama maluchowi odda zupełnie, nie? ;)
a mały. super. dosłownie właził mamie na głowę. polecam oglądanie dokazujących nosorożców - wygląda to niesamowicie z racji samej ich wielkości :)
poza tym oczywiście spacer po Zoo to 3 godziny spaceru, który odczuwa się dopiero po przyjściu do domu. jest to także wyzwanie dla spostrzegawczości - gdzie ten ptasznik się schował... :)
z Zoo mam związaną jeszcze jedną historię. jakieś 10-12 lat temu oddałam tam mojego żółwia lądowego. pamiętam, jak tam poszłam i pani opiekująca się gadami zabrała mi Łazika i nakrzyczała na mnie, że on w takim złym stanie, że brak witami, że źle odżywiany był i w ogóle... nakrzyczała na mnie, odwróciła się na pięcie i znikła z moim-nie-moim żółwiem. a chciałam jeszcze porozmawiać o tym, że może ja bym się nim opiekowała tak zdalnie... jest trochę trauma, no jest.
w każdym razie, te dwa dni temu koniecznie chciałam iść do Gadziarni, aby sprawdzić, czy Łazik sobie tam łazi jeszcze. i co? i był! :D URÓSŁ! ale i tak go poznałam! przez ponad 10 lat był moim żółwiem i tego wyrazu pyska się nie zapomina! :) Łazik łazi i ma się dobrze i ma ogromne terrarium z basenem i trzech kumpli lub kumpele. o. happy ending sort of :)
oj, teraz to mogłabym pisać i pisać o tym dniu w Zoo - ale nie będę ;) przyznam się tylko, że zjadłam gofra z bitą śmietaną. b.l.e. zasłodziłam się i teraz na słodkie mam pass.
a co do ćwiczeń... ano, więc wczoraj miałam OGROMNĄ ochotę (powodowaną m.in. zwiększoną dawką nospy), aby nie robić brzuszków. aby położyć na tym kreskę i pójść spać. zmotywowałam się jednak. i zrobiłam. potrafię nie być mięczakiem, nawet jeżeli narazie głównie wewnętrznie ;).
miłego dnia Chudnący!