Za mną pierwszy miesiąc walki z nadprogramowym tłuszczykiem. Udało mi się schudnąć aż 4,5 kg, z czego jestem mega zadowolona. Zawdzięczam to trzymaniu diety, a także codziennym treningom. Nie ważne czy jest to poniedziałek, czy niedziela, święta, czy normalny dzień roboczy, Każdego dnia poświęcam swój czas na treningi i wreszcie się opłaciło :) . Tak więc podsumowując:
1. Trzymałam dietę ( nie jadłam słodyczy, jadłam mniejsze porcje, posiłki co ok 3 godz ok 5 razy dziennie, jadłam dużo owoców, warzyw i nabiału, no i mało pieczywa, z jeżeli już to tylko razowe ).
2. Trenowałam z mel b. Udało mi się dobrnąć do końca 30- dniowego wyzwania, chociaż muszę przyznać, że są ćwiczenia, których nie mogę zrobić do tej pory, mimo że się staram.
3. Zrobiłam wyzwanie także 30 dniowe- przysiady. Gorąco polecam! Widzę efekty! :)
4. No i wreszcie czwarty punkt, który uważam za swój naaaajwiększy sukces. UDAŁO MI SIĘ NIE PRZYTYĆ, ANI NIE ZARZUCIĆ DIETY w okresie świątecznym. Jak wiadomo jest to okres dla nas- odchudzających się - szczególnie trudny. Ogromne ilości jedzenia kuszą, a my musimy się im oprzeć, choćby nawet babcia albo mama wpychała nam jedzenie na siłę do buzi. Przykro mi jedynie, że że w ciągu ostatniego tygodnia tak mało udało mi schudnąć (0,7 kg), ale biorąc pod uwagę obecność świąt i dojadanie jedzenia, które " nie poszło w święta ", to i tak jest bardzo dobrze.
Zastanawiałm się właśnie teraz,co robić dalej w kwestii mojego treningu i doszłam do wniosku, że najlepiej będzie, gdy pozostanę przy dwóch rodzajach treningów z mel b- poniedziałkowym ( rozgrzewka, cardio, abs, trening mięśni brzucha i pośladków) i mam zamiar realizować go w środę, piątek i sobotę, a w pozostałe dni trening lżejszy oraz bieganie. plus codziennie wyzwanie na brzuszki
na deskę
PS Zdjęcia dodam przy kolejnym wpisie. :D