Kochani moi!!!
Trochę zmian po tym tygodniu. A więc, udało mi się zrzucić wagę z 58,6 do 57,4 w ciągu tygodnia!!! Yeaaa!!! Pewnie zapytacie mnie jak to możliwe Od razu mówię i nie będę owijać w bawełnę, było chooooolernie trudno i wcale nie mam zamiaru przesadzać. Mój nowy plan treningowy przynosi efekty. Wreszcie się opłaciło codzienne wstawanie przed 5, żeby pobiegać przynajmniej te 35 min!!! Potem śniadanko, oczywiście pyszne i pełnowartościowe. No i wieczorem oczywiście moja ukochana mel b, dzięki której mój brzuch wreszcie zaczyna wyglądać, a mięśnie przestają być schowane pod grubą warstwą tłuszczu ( teraz jest to mała warstwa), wyzwanie brzuszki i planck, o których już wcześniej pisałam. Oprócz tego raz w tygodniu zumba, którą uwielbiam . Daje mi tyle radości, pozwala się rozerwać i wgl. Polecam każdemu, super rozrywka, a poza tym spala kalorie, także 2 w 1. Idealnie!!! Dzisiaj sobota, weekend także pozwoliłam sb na chwilę zapomnienia, wzięłam sobie 3 kostki, mojej ulubionej białej czekolady oraz trochę wafelków w czekoladzie. Ale w sumie nie jestem na siebie zła, nie obżarłam się, ani nic z tych rzeczy.... spalę podczas wieczornego treningu.
Spalę tak jak mój obiadek dzisiejszy, który mi baaardzo smakował.....a oto przed państwem makaron pełnoziarnisty penne w towarzystwie sosu warzywnego po meksykańsku.... tadam:
Wreszcie znalazłam makaron, który będę mogła jeść bez wyrzutów sumienia, bo zawiera tylko 160 kcal/ 100 g. Do tego warzywa duszone z sosem meksykańskim mmmm, pycha . Przepis znajdziecie tu:
http://vitalia.pl/index.php/mid/118/fid/1480/odchu...
Proszę was tylko żebyście nie zwracali uwagi na policzoną przez vitalie kaloryczność, ponieważ nie uwzględnia ona konkretnych produktów przez co ilość kalorii jest kosmiczna!!!! Porcja, którą widzicie na talerzu to tylko ok 350 kcal, także nie tak dużo. Zastanawiam się teraz nad zrobieniem babeczek z ciecierzycy, kupiłam ją już nawet, ale jakoś nie mogę się zebrać na razie. Jak robię to na pewno dam znać czy to jest zjadliwe czy raczej średnio.
A tak poza tym to jestem tak zmęczona jak chyba nigdy w życiu, ale cieszę się, że są rezultaty, także na pewno nie poprzestanę. A co do śniadań, to być może coś o nich napiszę w kolejnym poście i podam moje propozycje.
To by było na tyle (póki co), się rozpisałam.... ale już nie będę przynudzać, także.... See you soon !!!