Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwszy dzień diety


Mhm, to już ten czas. Od kilku tygodni staram się pogodzić z myślą, że to będzie dobry początek lepszego samopoczucia. Całe zamieszanie w pracy,  długie osiem godzin siedzenia przy komputerze, przez co niekontrolowany tryb życia – w tym odżywiania- doprowadziły do tego, że czułam się jak słoń. Ciężki słoń. Mimo, że proporcje ciała nie zmieniły się znacznie, to brzuch miałam nadęty, bolący, po prostu wielki. Bolała mnie często głowa. Byłam nerwowa, zestresowana… zła na cały świat. O matko i te wyrzuty sumienia.  Wiesz, to takie uczucie jak masz pretensje do całego świata, a masz świadomość, że sam jesteś sobie winien. To wszystko skłoniło mnie do tego, żeby w funkcjonowaniu mojego zaśmieconego, biednego organizmu zrobić porządki. Sporo czasu zastanawiałam się jak to rozwiązać. Doszłam do wniosku, że jedna rzecz może mi pomóc. Dieta, ale nie głodówka. Nie był to żaden impuls, żadna chwilowa decyzja, żaden kaprys, a dokładnie przemyślany krok, świadome działanie, precyzyjnie ułożony PLAN żywienia wg moich potrzeb.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.