Tragedia, tragedia, tragedia... Wszystko z czym walczyłam powróciło... Niestety od przyjazdu do kraju zaniedbałam się i to co zrzuciłam to odzyskałam.. Teraz nowa walka, ale tym razem z trwalszym efektem!! Obiecuję to sobie...
A druga tragedia... Taka mniejsza niż ta... Mój kochany jedzie w moje urodziny (!) na jakieś durne targi do waw-y.... A miało być morze, spacer, obiad, winko... A będzie NIC!! Będę sama siedzieć w domu i sama wypije to wino... Dwie butle wypije... Albo nawet trzy... A co mi tam...
SzalonaKrowa
6 stycznia 2010, 19:22tylko uważaj bo wino ma dużo kalorii...chyba za dużo jak na dietę ;) pozdrawiam