Jestem.... wróciłam... żyję.... na wadze dziś rano 73.8kg dużo nie przywiozłam ale nie jestem zadowolona bo gdzieś po cichu mi się marzyło że może i schudnę... ale cóż nadal jestem grubasek i tyle...
Wyjazd udany i to bardzo.. zresetowałam siebie i nasze małżeństwo.. ktoś mi chłopa podmienił na tym wyjeździe bo to nie był na pewno mój mąż... ale niech ten stary już nie wraca... wolę tego nowego..
ten tydzień zostawiam na zorganizowanie się .. w tej chwili w lodówce mam dwa Danio ketchup i pół dźemu truskawkowego... ciężko z tym o dietę i coś rozsądnego do jedzenia.. do tego wczoraj wieczorem @ zawitała 4 dni wcześniej i jestem rozwalona na maxa...
plan na ten tydzień to się ogarnąć.. zrobić mądre zakupy... kupić filtry do dzbanka... i ułożyć plan na następny rok....
miłego dnia dziewczynki... zmykam do pracy... zajrzę do was wieczorkiem żeby nadrobić te 3 tygodnie...
luise
4 sierpnia 2015, 08:43Marlenko zapraszam do uzupełnienia wagi początkowej i aktualnej w 6-tkowej akcji, Bogusia przejęła pałeczkę i mamy tabelkę na stronie 172 ;-P
angelisia69
3 sierpnia 2015, 14:34najwazniejsze ze wypoczeliscie,nie przywiozlas nadbagazu i wasze relacje sie ocieplily ;-) Super!Teraz powoli powrot na dobre tory.Powodzonka
luise
3 sierpnia 2015, 12:39fajnie, że wypad się udał i że mąż się naprawił hihi ale mnie rozśmieszyłaś z ta podmianą ;P widzisz, jakbym nie przytyła ostatnio 0,6 kg to miałabym dokładnie tyle co ty teraz, a tak znów muszę gonić ;))