Dziś nie napiszę niestety o jakimś ogromnym sukcesie w odchudzaniu ale o czymś innym. otóż szczęśliwa jestem z powodu zakupu ślincnego bum buma. Wczoraj wieczorem pojechaliśmy oglądać samochód i go kupiliśmy!!!! i jestem bardzo zadowolona bo to samochód o którym marzyliśmy!!!
Moja szczęślwość i kolejny miły dzień mobilizują mnie do dalszej pracy nad sobą i swoim ciałem!!! No i mam jeszcze jeden powód do schudnięcie bo mąż obiecał że jak kupimy dobry samochód to w czerwcu pojedziemy do Polski na wesele mojej kumpeli, no to przecież trzeba ładnie wyglądać... i sukienkę nową będę mogła kupić!!!!!
Nie wiem co Wy ze mną robicie ale chyba przez ten komputer zrobiłyście mi pranie mózgu.... otóż wczoraj zamiast wcinać schabowszczaka i smażonego kalafiorka ja jak grzeczna vitalijka jadłam gotowaną pierś z kurczaka i gotowanego kalafiora bez panierki... no no jeszcze kilka tygodni temu to byłoby nie do pomyślenia.
Powiedziałam też mężówi że się odchudzam bo zauważył że jest mnie mniej i musiałam się przyznać ale się cieszę z tego powodu bo po pierwsze powiedział że się bardzo cieszy że chcę o siebie dbać i dbam a po drugie wiem że będzie mi pomagał i mnie wspierał no i obiecał że kupi mi wagę kuchenną bo jeszcze nie mam .....
Chwilowo tyle na dziś..... ściskam Was słonka!!!! i tak Was lubię że oddaję Wam moje serducho!!!!
Dziś zjadłam 900 kcal....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
madziar84
12 grudnia 2007, 15:23leg magic hm - moge powiedzieć ze na początku miałam ogromny zapał i dużo cwiczyłam teraz chodze na basen i tak cwicze na nim od czasu do czasu, ale daje efekty szczególnie na uda i mięsnie (te z przodu) pupa jakos w góre nie poszła, denerwuje mnie tylko to ze te mięśnie z przodu na prawde bardzo mocno cwiczą a ja nie chce rozbudowywac mięsnia tylko zbic tkanke tłuszczową wiec jak pod tym względem to mieszane uczucia ale sama sie przekonasz - do urzadzenia jest dołączona płytka i podręcznik oczywiscie po angielsku z całym planem diety, kalorii, rozciąganiem itd. ja nie stosuje sie do tej diety ale stosuje vitalię. ogólnie punktacja 5 na 10 :) trzeba miec siłę i wytrwałośc zeby kontynuować ;) pozdrawiam Cie serdecznie - papa
sisyw
12 grudnia 2007, 14:02i ze nie okazal sie jakims bublem (kolezanka ostatnio miala takie przeboje =)Eeeeeee no! =D Teraz to bedziecie smigac! hehe =)Powiem Ci, ze tez nosimy sie z zamiarem kupna samochodu (od zeszlego roku), ale jak narazie to na niego odkladamy, wiec moze w przyszlym na swieta udasie go kupic hehe =P Rokowania sa wprawdzie malo obiecujace, ale kto wie?! Swieta sa czasem cudow, wiec moze i nam sie poszczesci =P Co do Twojego wyznania, to fajnie ze w koncu powiedzialas swojej drugiej polowce =D Bedzie Ci teraz o wiele lzej Marlenko, a poza tym masz kogos kto Cie bedzie wspieral, moblizowal i jak to trafnie zauwazyla Gabi - pilnowal =D Kazdy wie jak to czasem jest z tym odchudzaniem... Przeginamy niejednokrotnie albo w jedna, albo w druga strone =) Sciskam i zycze milego dzionka! =*
Oliwka21
12 grudnia 2007, 11:00Fajnie jest spełniać swoje marzenia :) człowiek potrzebuje takich małych radości które składają się na jego szczescie. Fajnie ze powiedzialas mezusiowi bedzie Cie wspieral a moze i kontrolowal :). Buziaczek Marlenko :)
gosiuniaaa
12 grudnia 2007, 10:14torebka brązowa...ale śliczna:) wiec mysle ze jak siostrze sie nie spodoba to bedzie na nia sporo chetnych...moze jakies losowanie zrobie...heheh
patkah
12 grudnia 2007, 09:51Najwazniejsze jest wsparcie rodziny. A oni czesto nie rozumieja ze dla jednych 70 kg to balast, a dla innych ukochany cel. Pewnie slyszalas wiele razy po co sie odchudzasz w koncu zdrowo wygladasz.Wazne ze maz wspiera twoje decyzje i ci pomaga. Pozdrowionka
gosiuniaaa
12 grudnia 2007, 09:50super...:) ze wsparciem najblizszych jest zawsze łatwiej:)