No cóż... wczorajszy dzień zaliczam do udanych.... dietka utrzymana... wróciłam do rowerka... i przede wszystkim do picia wody... oby tak do końca...
Dziś na wadze 63.3kg... wiem że te pierwsze kiloski to tylko woda ze mnie schodząca ale to i tak mobilizujące.... pierwsze 0.6kg poleciało... dziś już jestem po rowerku... i nie zamierzam się poddawać.... oby siły starczyło na jak najdłużej....