Podobno miała to być rozgwieżdżona noc z deszczem meteorytów, ale pomimo szczerych chęci nie dopatrzyliśmy się.
Za to Patryk obudził się, bo nękały go sny, a za oknem zawodził pies.
Piesek tak zawodził, że o 2:30 obudziłam Bartka i poszlismy szukać tego nieszczęśnika.
Moja wyobraźnia wytworzyła obraz uwiązanego , uwięzionego w polu psiaka i spać już nie dała. Ubraliśmy się i poszliśmy w noc :)
Na szczęście, a być może nieszczęście najbliższych sąsiadów to zawodził pies w mieszkaniu bloku naprzeciwko :)
Uffff.......
pusia61
13 sierpnia 2009, 22:13za słowa wsparcia a co do gotowanego kota to nasz z kolei to podróżnik "ładuje" się zawsze do wszystkich toreb i siatek. Pozdrawiam bardzo serdecznie.
morinho
13 sierpnia 2009, 21:29hahaha, a ja siedzialem w ogrodzie, o malo sobie karku nie skrecilem i tez nic, nawet niebu nie mozna ufac!!!! :)
tereza
12 sierpnia 2009, 20:06jest super!jak Ty go tam utrzymałaś?pozdrowienia dla Ciebie i całej Twojej rodzinki,buziaczki...