Trudno mi na razie uwierzyc, że moge sobie pozwolić na nicnierobienie.:)
Wewnątrz czuje rozedrganie i potrzebuje trochę czasu, aby dotarły do mojej świadomości pewne fakty, np. że nie muszę myśleć o pracy.
Dziś wybieram sie na ćwiczenia do amazonek, a przygotowuję się na tak, jakbym miała na wyprawę na Mont Everest iść.
Moja psychika jest tak umordowana, że skoncentrowanie sie na ugotowaniu obiadu czy wrzuceniu prania do pralki kosztuje mnie bardzo duzo wysiłku.
Na razie jestem najeżona i resztkami sił przypominam sobie okres kiedy z przyjemnościa funkcjonowałam w domu, bez oporu oddawałam sie pracy nad drobnymi sprawami dnia codziennego i nie odczuwałam tego kamienia na piersi.
Pewnie minie troche czasu zanim wszystko unormuje sie i poczuje w środku,że to jest moje życie właściwe.
Póki co staram sie myśleć o przygotowaniach do wesela. Nie mam jeszcze kreacji, ani weny do jej zakupienia i kurcze ciągle jest we mnie jakas niemoc.
Już nie jestem ta - jak mówi babcia Darka :))
roxy1
12 czerwca 2009, 23:22no i już wszystko o.k. a co do nic nie robienia to ja już bardzo dawno dałąm sobie takie prawo i choć rzadko z niego korzystam to staram się nie mieć wtedy wyrzutów sumienia, narazie cieszę się,od połowy lipca przez tydzień będe sama więc kompletnie nic nie będę musiałą w domu robić- tralalala-nic nie robić leniuchować, chłodne piwko w cieniu pić.....
anezob
12 czerwca 2009, 20:34podwyższone napięcie z ciebie uleciało... ale nic to: odstrzel się i dobrze baw na weselu. Ciocia Bożenka Maluchami sie zajmie.. a Wy poszalejcie :)
Alinka1964
12 czerwca 2009, 15:53Kochana Mariolciu!! wszystko mnie ten ciezar z piersi uleci jak ptaszek , ktory pomylil gniazdka!! buziaczki przesylam!!!
tereza
11 czerwca 2009, 09:43reszta sama wróci do normy,a Ty jak będziesz silniejsza łatwiej sobie ze wszystkim poradzisz!!!Gorąco pozdrawiam,buziaczki...
margotxs
10 czerwca 2009, 19:02Odpoczywaj!
mikrobik
10 czerwca 2009, 10:08To chyba taka zwykła reakcja po tak długim okresie silnego napięcia i nerwów. Powoli wszystko wróci do normy. Daj sobie trochę czasu. Udanego weekendu!
malgonia37
10 czerwca 2009, 10:04swawolna lekkość bytu dopadła Cię po prostu... :))))
agonia65
10 czerwca 2009, 09:56Koleżanko, ja mam wesele w Słupsku ( ja mieszkam koło Łodzi ) 20 czerwca, czyli za 1,5 tygodnia i nie mam nic. Sukienki, torebki i paru innych drobiazgów. Wyjeżdżam już w czwartek , ciekawe kiedy coś kupię:) I Wiesz co? ja też już nie jestem taka, niestety:))) Buziaki