Po wczorajszym szoku przyszedł czas na opanowanie i rozsądek.
Nasz dobry duszek , czyli najstarsza córka przywołała nas do porzadku i dziś złapaliśmy oddech.
Przez cały wczorajszy dzień analizowaliśmy objawy chorobowe Bartka, pokojarzyliśmy fakty i wydarzenia i nijak objawy ziarniniaka nie pasują do tego co u niego się objawia.
Agata doszła do wniosku, że doktor wpadł na ślad rzadkiej choroby, której objawy częściowo pokrywają się , a którą to lekarze diagnozują zwykle w późnym stadium , że popadł w taki samozachwyt , że zapomniał o etyce i humanitaryźmie.
Tjaaaa, nie tego uczą dziś studentów medycyny na nowoczenej uczelni. Uwierzcie mi jakem matka studentki 4 roku medycyny.
Przy okazji tak nieludzkiego potraktowania nas przez lekarza prowadzącego nastąpiła maksymalna integracja bliższych i dalszych członków rodziny.
Mój eks mąż, a ojciec Bartka przybył na sygnałach, ale zanim dotarł to ze stersu był szesć razy tam, gdzie król chodzi piechotą, a następnie oznajmił, że jeżeli będzie potrzebna jakakolwiek pomoc finansowa, czy inna to natychmiast mam go informować.
Przy okazji czerpania wiedzy z internetu na temat ziarniniaka mój mąż wyszukał ciekawe informacje na temat zatrucia parafiną.
Co prawda mój syn informował lekarzy, że to złe samopoczucie nastąpiło dzień po jego wsytępach w fajerszole, gdzie m.in. bierze się w usta i zaciąga oparami parafiny. Jakoś nikt nie chwycił tego tematu.
Dziś mój mąz wydrukował informacje, że to nie jest taka parafina , z której produkuje się świeczki czy smaruje atopowa skóre , lecz n-parafina, silnie toksyczny środek , który produkuje sie z nafty.
Dziś Bartek potwierdził, że tę właśnie parafine kupują na stacji benzynowej.
I wszystko pasuje.
Na forum kuglarskim wyczytalismy, że podobne objawy maja osoby, które plują ogniem.
Matko, i weź tu spuść z oka dorosłe dziecko !
Jutro mają być wyniki, ale po dobrej kondycji Bartka i innych objawach widać, że zmiany się cofają , więc mam nadzieję, że wszystko się ułozy po naszej myśli.
Potrzebuję już spokoju. Moje ciało całe drży, a ja jestem już na skraju wytrzymałości nerwowej.
agonia65
25 maja 2009, 10:24Widzisz jaka masz mądrą i roztropną córę? reszta towarzystwa też sie spisała:) czyli my już wiemy, że Bartek za duzo tej parafiny się nawdychał, teraz jeszcze muszą tego się dowiedzieć " lekarze " :)))) Trzymaj sie strzępku nerw, będzie dobrze:)
babola
25 maja 2009, 08:51Trzymaj sie Marolciu Kochana..
jolamik
25 maja 2009, 08:39przepraszam za słowa ale to pieprzona biała mafia i do tego bezduszna, czy Ci ludzie nie rozumieją ze dla zwykłych ludzi to nie jest kolejny przypadek? wiem że wyjatki sie zdarzają - sama znam lekarzy z powołania ale takich knurów jak ten lekarz jest więcej. I niech to bedzie od tej parafiny!!!
ToJaMajka
25 maja 2009, 07:06i niech już niemiłe noiespodzianki Was omijają. Masz czas na chwilę relaksu?
calineczkazbajki
25 maja 2009, 00:08mam nadzieje ze stan Bartka szybko sie poprawi czego mu serdecznie zycze :)
Hejho
24 maja 2009, 22:57przytulam mocno...do czego to dochodzi ... pacjent powinien sam sledzic i zgadywac co mu dolega...
Justyna40
24 maja 2009, 21:02a tego lekarza to po prostu chamstwa nikt nie odduczył. Wypadałoby ze skargą do przełozonego pójść...ale to już po wyleczeniu Młodego:)))
malgonia37
24 maja 2009, 20:37to samo pomyślałam, ale bałam się napisać Ci o tym...wiesz - córka mi opowiadała o parafinie (mieli na warsztatach kuglarskich wykłady na ten temat, a i na Festiwalu Ognia o tym dyskutowali) i od razu skojarzyłam, powiązałam chorobę Bartka z jego hobby... Wszystko będzie dobrze - spokojnie...3mam kciuki :*
rubia83
24 maja 2009, 17:42Wszystko dobrze się ułoży :-) nie martw się na zapas. Wiem mi łatwo powiedzieć bo tego nie przeżywam, ale na pewno tak będzie. Pozdrawiam