Pamietacie jak pisałam kiedyś o amazonce, policjantce, która wydała swój pamietnik, i z która nawiązałam kontakt za pośrednictwem naszej-klasy i gg.
Od tamtego czasu sporadycznie wymieniłyśmy sie uprzejmościami i zdawkowymi informacjami. Przedwczoraj Asia zamiesciła w opisie info z zapytaniem kto mógłby zaopiekowac sie rocznym kotem syberyjskim.
Zgłosiłam swoja ewentualną kandydaturę jako tzw. "dobre ręce" gdyby w gre wchodziła pomoc .
Pierwotnie Asia napisała,że szuka opiekuna dla kota, którego właścicielka jest w zaawansowanym stadium raka piersi, a jej mąż nie jest w stanie podołac obowiazkom zwiazanym z opieka nad chorą żona, dzieckiem i kotem.
Zapodałam hasło swoim facetom i oczywiście z miłą checia przyjmą pod nasz skromny dach koteczka.
Nie wiem tylko co na to nasz kot Sylwester. Podejrzewam,że nie byłby zachwycony. :))
Jednak na drugi dzień Asia napisała, że właściciel chciałby jednak , aby zwrócić mu koszt zakupu kota lub jego szczepienia czy kastracji co miałoby sie zamknąc w granicach 500 zł .
No nie, my nie jestesmy zainteresowani zakupem kota, ale raczej wyciągnieciem pomocnej dłoni w momencie , gdy istnieje taka potrzeba.
Kot jest w tej chwili jakieś 500-600 km od naszego miejsca zamieszkania, więc samo przetransportowanie go do nas byłoby kosztowne, więc zrezygnowaliśmy z tego rodzaju transakcji.
Tymczasem dzisiaj na gg napisała do mnie Iza z Bydgoszczy :)))
Że jest tajemne forum , na którym trwa akcja zbierania pieniedzy na stworzenie dogodnych warunkow dla kota dziewczyny chorej na raka piersi, ktora juz w tym momencie ma takie przerzuty, że nawet nie ma świadomości, że ma kota , męża i dziecko.
Ło matko. W tej chwili zebrały już 300 zł i pewnie niedlugo uzbiera sie cała kwota , która trafi do "dobrych rąk" na poczet zakupu kota od męża dziewczyny.
Niesamowite prawda???
Nie wiem czy to bedzie nasz kot? Podobno jest juz kilku kandydatów :))
Jednak po rozmowie na gg z Iza , zaiskrzylo tak, że myśle, że moje notowania są wysokie :))
Bartek z Darkiem już kombinuja jak tego koteczka przetransportujemy i jak stworzymy obu kotom dogodne warunki do egzystencji w naszym zwariowanym domu.
I powiedzcie dziewczyny, że internet to nie jest wspaniala sprawa??
Czuje taki power, że wiem , że żyję .
Uwielbiam takie akcje.
Jutro zaloguje sie na ich forum i zobacze jak wyglada sytuacja.
Jeszcze nie jestem zarejestrowana ,ale podobno watek jest gdzies w różnych różnościach :))
Wiem, że chce wziąć tego kota.I już.
Dobranoc.:))
alinan1
23 marca 2009, 09:02co jak co, ale jedno jest pewne: kotu będzie u Ciebie dobrze!!! Ciekawe jak Sylwester zareaguje. MAm znajomych, którzy mieli 3 koty na raz i było wszystko ok. Aprobowały się, bawiły się razem-świetny widok. MNie mój 1 czasami tak wnerwia, że od razu wtedy leczę się z pomysłów o 2-gim... Pomijając już fakt, że to koszty są x2. Ja tego swojego muszę regularnie raz w miesiącu faszerować na "niemanie" pcheł, wszy itp, bo niby domowy, ale wyłazi na dwór i łazi sam jeden wie gdzie...TAk, że ad kotów życzę powodzenia i podziwiam Cię za chęć niesienia pomocy!! To prawda , co piszesz o necie-też już dawno na to wpadłam, że b.dużo dobrego niesie. Ale czasem i złego, niestety.. Ale to jak każdy postęp niewłaściwie wykorzystywany. Ad dzieciątek (bo z zainteresowaniem przeczytałam Twój poprzedni wpis)... Wiesz..też się ostatnio dużo zastanawiam nad tym ile to człowiek w tych genach dziedziczy i na ile można mu coś wpoić wychowaniem... Bo moja córka jest b. do ojca swojego podobna. Fizycznie. A teraz zaczynam też to podobieństwo zauważać właśnie w charakterze, w postępowaniu i niestety nie są to miłe cechy i w dodatku zupełnie inne niż jej usiłowałam wpoić od małego... Nie wchłonęła. Albo się buntuje i celowo robi inaczej niż ja chcę..Nie wiem.. Podziwiam Cię za te zrozumienie wykazane tym starszym!!! Nie wiem co ja bym zrobiła widząc córkę z łysą pałą... No taaak...wiedziałam od momentu urodzenia, że to na całe życie to szczęście... Że do końca już człowiek będzie miał obowiązek i będzie się martwił itp. No i mam... powodzenia Mariola ze wszystkim!!!i dzięki za wpis!pa
megi62
22 marca 2009, 16:14z tym kotem -może dlatego że mnie na czymś podobnym kiedyś oszukano i teraz jak widzę to pomagam inaczej nie! No ale trzeba ci przyznać że wrażliwa osóbka z ciebie na czyjeś nieszczęścia. Pozdrawiam serdecznie.
ToJaMajka
22 marca 2009, 10:38u Ciebie. W pierwszej wolnej chwili nadrobię. Buziaki
zachodniopomorzanka
21 marca 2009, 18:23pozdrawiam wiosennie
anezob
21 marca 2009, 14:49uśmiechnęłam sie czytając Twój wpis... cała Mariolka... Będę zdziwiona, jeśli kotek nie trafi do Was... a tak swoja drogą opieka nad kotem nie jest tak skomplikowana jak nad psem. Może pan po prostu nie lubi kota??? Tym bardziej trzeba kotkowi pomóc.
jbklima
21 marca 2009, 07:46<img src='http://img25.imageshack.us/img25/4028/macintoshhdtemporaryite.jpg' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>
roxy1
20 marca 2009, 23:33jakoś nie mogę zrozumiec o co chodzi z tym kotem a tak wogóle to mam pytanie: po co Ci ten kot?Ja bym go nie brała bo jak dla mnie cos jest nie tak z tą cała historią.Mąz nie podoła a nie zastanawia się czy chora matka jak i zniknięcie pupila z domu to nie za duzy stres dla dziecka? pewnie tatus się nad tym nie zastanawia, cóz męzczyxni oni nigdy niczemu nie moga podołac biedactwa.
agonia65
20 marca 2009, 19:28Jak dostaniesz kota to będziesz miała więcej tego powera:) Jeden kot daje dużo pozytywnej energii a zabiera złą i dlatego zawsze mu najlepiej w miejscach, które są np. chore albo naelektryzowane itd. A teraz jak będzie drugi kotek, to dom będzie naładowany tylko pozytywna energią. Ciekawa jestem czy zwierzaki się polubią. Miałam kota w domu rodzinnym i wiem, że to trudne:) Buziaki...
calcjum
20 marca 2009, 18:05przygarnę Cię razem z kotem" Moja szalona Mariolko, wiem jak to jest i rozumiem. Kiedyś sama przygarnęłam 2 dachowce, ale syn miał alergię, znalazłam im "dobre ręce".Bierz tego kocurka , tylko co zrobi Sylwester ?..hmm no właśnie.
ewikab
20 marca 2009, 16:01poza tym nie bardzo rozumiem tego męża... chce zarobić na chorej żonie i kocie? Feee... nieladnie... powinien podziękować, ze wogole znajdzie się nowy dom dla kota... no cóż... pewnych rzeczy nie zrozumiem nigdy...
ewikab
20 marca 2009, 16:00Nie wiem, jak Twoj kot.. ale moja kotka nie znosi żadnego kociego towarzystwa. Przed wzieciem nowego kota sprawdziłabym jak Sylwester się zachowa, bo możesz mieć poważny problem... u mnie Kicia prawie nie zdemolowała domu, gdy przygarnęłam kota z ulicy... w trybie ekspresowym musiałam mu znaleźc dom. Powoedzenia
parda1
20 marca 2009, 15:39.. do wczorajszego wpisu: http://www.joemonster.org/mg/displayimage.php?album=lastup&cat=0&pos=6
szczuplutka36
20 marca 2009, 10:08są te koty syberyjskie...ja bardzo marzę o kocie brytyjskim...(na razie nie mogę mieć).
Hejho
20 marca 2009, 09:23jestes niesamowita....fajnie, ze Cie poznałam
starszapani
20 marca 2009, 09:08Ja w nocy już czytałam twój wpis i tak pomyślałam nocne marki z nas. No tak z kotkiem ciekawa sprawa. No i jak zwykle Cię podziwiam. W Waszym domku ciągle się coś dzieje. Buziaczki Super Kobieto!!!
mikrobik
20 marca 2009, 08:29Ja jestem taka trochę (irytująca czasami) rozsądna teoretyczka, bo z praktyką różnie to u mnie bywa. Nie mam poczucia, że zjadłam wszystkie rozumy. Jeżeli odpowiadam to zwykle dlatego, ze w jakiś sposób staram się pomóc. Chyba każdy z nas popełnia błędy i ja też wiem, że narobiłam ich masę. Jesteśmy ukształtowani przeżyciami i najgłupsza rada to taka:" gdybym była na Twoim miejscu.....". Odpowiedź może być tylko jedna:"ale nie jesteś". Gratuluję spadku wagowego, bo u mnie coraz gorzej. Osobliwie ku wieczorowi miewam napady głodu.