od tego jest ta nasza vitalia i my wszyscy, żeby można było się " wygadać ", ulżyć sobie a potem napisać coś bardziej optymistycznego:)Myślę, że to peplanie było Ci potrzebne, chyba pomogło? :)))
ale prosze mnie tu pisac choc slowko regularnie cobym do gorzowa nie musiala jechac bo kasy teraz na wyjazdy nie mam.OK
Justyskaa
31 stycznia 2009, 11:44
I bardzo dobrze robisz Kochana, tak trzymaj. Ciesz się każdą chwilą, rób rzeczy codzienne, wszystko się dobrze ułoży, zobaczysz. Takim dobrym ludziom, jak Ty - się udaje robić rzeczy wielkie! Trzymam kciuki! :) buźka
Nie będziesz miała żadnego nawrotu, ani nie mogłaś mieć w genah - bo to był Twój problem do przemyślenia. Rozwiązałaś go! I o chemii bez sensu też Ci pisałam! Sprawdź. A Ty ciągle nie wierzysz.
Ja postanowiłam się zakochać dla odmiany, jak się uda:) Nie w P.M.
I chudnę:)
w ktorej sie obecnie znajdujesz, Twoje zachowanie jest bardzo normalne! Powiedzilalabym - prawidlowe nawet....Musisz sobie pozwolic na luz bycia soba w tych nastrojach, bo inaczej dopadnie Cie deprecha! Niestety - zyjesz ze zwyklymi Smiertelnikami wokol siebie, i maja i Oni swoje prawo na reakcje, grunt to , zeby dac sobie czas i przestrzen! Nie wiem tylko, jak sobie mozna poradzic z lekiem, ktory Cie dopada, nieodstepny "przyjaciel" w chorobie, jaka przechodzisz...W co by go obrocic? Jeszcze nie wiem, ale bede intensywnie wypytywala "moich" Chorych, bo wielu z Nich pokonalo strach! Jak tylko sie czegos "wywiem", to dam znac! Bo i Ty, i Jagoda - boicie sie tak samo...
<img src="http://images.zwani.com/graphics/weekend/images/haveagreatweekend.jpg" alt="zwani.com myspace graphic comments" border=0><br>Graphics for Weekend Comments
malgoska1571
30 stycznia 2009, 22:26
Kurcze i co?Przegraliśmy.
siemka2
30 stycznia 2009, 22:06
Tak trzymaj! Po Twoim wpisie ściągnęłam sobie film "Mamma mia". Obejrzałam, pośmiałam się i mów co chcesz, ale Meryl Streep kojarzyłam z Tobą. Taką Cię widzę. Wesołą, spontaniczną, robiącą rzeczy czasem nie co dziwaczne. Nawet wygląd podobny do Twojego. Ludzie którzy Cię otaczają, to też takie babki z ikrą. Kiedyś pisałaś jak poznałaś swojego męża. Spontan. Spontan i jeszcze raz spontan i dużo humoru. Jesteś wspaniała!!!!!!!!
roxy1
30 stycznia 2009, 22:02
z tego co zaobserwowałam, to normalne jest labilne zachowanie- obawa przed przyszłoscią jakaby ona nie była, powoduje zachowania zupełnie niezrozumiałe nawet dla samego zainteresowanego i nic nie dają tłumaczenia, za jakies trzy,cztery lata bedziesz się bac bardziej niż teraz, wypatrywać najmniejszych objawów nawrotu choroby, jedyne wyjście( oczywiście wiem to z czyichś doświadczeń) to znależć zajęcie na maksa wypełniające myśli, jakaś praca, hobby, myślę, że Twoje dzieci i codzienne obowiązki związane z nimi z czasem pozwolą Ci skupić się na nich a nie na włąsnej chorobie- wiesz to są takie moje przemyślenia ad hoc ale tylko Ty sama wiesz jak to jest- miej tylko świadomośc tego, że to my sami często kreujemy własną przyszłośc także tą zdrowotną.
agonia65
31 stycznia 2009, 14:38od tego jest ta nasza vitalia i my wszyscy, żeby można było się " wygadać ", ulżyć sobie a potem napisać coś bardziej optymistycznego:)Myślę, że to peplanie było Ci potrzebne, chyba pomogło? :)))
sikoram3
31 stycznia 2009, 12:23ale prosze mnie tu pisac choc slowko regularnie cobym do gorzowa nie musiala jechac bo kasy teraz na wyjazdy nie mam.OK
Justyskaa
31 stycznia 2009, 11:44I bardzo dobrze robisz Kochana, tak trzymaj. Ciesz się każdą chwilą, rób rzeczy codzienne, wszystko się dobrze ułoży, zobaczysz. Takim dobrym ludziom, jak Ty - się udaje robić rzeczy wielkie! Trzymam kciuki! :) buźka
otulona
31 stycznia 2009, 01:24Nie będziesz miała żadnego nawrotu, ani nie mogłaś mieć w genah - bo to był Twój problem do przemyślenia. Rozwiązałaś go! I o chemii bez sensu też Ci pisałam! Sprawdź. A Ty ciągle nie wierzysz. Ja postanowiłam się zakochać dla odmiany, jak się uda:) Nie w P.M. I chudnę:)
Krstyna
31 stycznia 2009, 00:47w ktorej sie obecnie znajdujesz, Twoje zachowanie jest bardzo normalne! Powiedzilalabym - prawidlowe nawet....Musisz sobie pozwolic na luz bycia soba w tych nastrojach, bo inaczej dopadnie Cie deprecha! Niestety - zyjesz ze zwyklymi Smiertelnikami wokol siebie, i maja i Oni swoje prawo na reakcje, grunt to , zeby dac sobie czas i przestrzen! Nie wiem tylko, jak sobie mozna poradzic z lekiem, ktory Cie dopada, nieodstepny "przyjaciel" w chorobie, jaka przechodzisz...W co by go obrocic? Jeszcze nie wiem, ale bede intensywnie wypytywala "moich" Chorych, bo wielu z Nich pokonalo strach! Jak tylko sie czegos "wywiem", to dam znac! Bo i Ty, i Jagoda - boicie sie tak samo...
rybka82
30 stycznia 2009, 23:58<img src="http://images.zwani.com/graphics/weekend/images/haveagreatweekend.jpg" alt="zwani.com myspace graphic comments" border=0><br>Graphics for Weekend Comments
malgoska1571
30 stycznia 2009, 22:26Kurcze i co?Przegraliśmy.
siemka2
30 stycznia 2009, 22:06Tak trzymaj! Po Twoim wpisie ściągnęłam sobie film "Mamma mia". Obejrzałam, pośmiałam się i mów co chcesz, ale Meryl Streep kojarzyłam z Tobą. Taką Cię widzę. Wesołą, spontaniczną, robiącą rzeczy czasem nie co dziwaczne. Nawet wygląd podobny do Twojego. Ludzie którzy Cię otaczają, to też takie babki z ikrą. Kiedyś pisałaś jak poznałaś swojego męża. Spontan. Spontan i jeszcze raz spontan i dużo humoru. Jesteś wspaniała!!!!!!!!
roxy1
30 stycznia 2009, 22:02z tego co zaobserwowałam, to normalne jest labilne zachowanie- obawa przed przyszłoscią jakaby ona nie była, powoduje zachowania zupełnie niezrozumiałe nawet dla samego zainteresowanego i nic nie dają tłumaczenia, za jakies trzy,cztery lata bedziesz się bac bardziej niż teraz, wypatrywać najmniejszych objawów nawrotu choroby, jedyne wyjście( oczywiście wiem to z czyichś doświadczeń) to znależć zajęcie na maksa wypełniające myśli, jakaś praca, hobby, myślę, że Twoje dzieci i codzienne obowiązki związane z nimi z czasem pozwolą Ci skupić się na nich a nie na włąsnej chorobie- wiesz to są takie moje przemyślenia ad hoc ale tylko Ty sama wiesz jak to jest- miej tylko świadomośc tego, że to my sami często kreujemy własną przyszłośc także tą zdrowotną.