Na prośbę Patryka udaliśmy sie dziś do kościoła :) Nauka religii w przedszkolu robi swoje :))
Nie pamietam kiedy byłam ostatnio na mszy? Może w okolicach komunii Bartka??
I prosze mi tu nic nie sugerowac ........jeszcze nie zapomniałam modlitw :)
A dzieci dobrze sie bawiły .A ile pytań zadawały!! Dla Oliwii interesujaca była sprawa śmierci i ukrzyżowania Jezusa.Oj, ale to skomplikowana z punktu widzenia dziecka sprawa :))
A wczoraj rozpoczeliśmy inauguracje obchodów urodzin Oliwii .Oficjalnie 4 lata kończy 26 listopada, ale wczoraj bylismy z przyjaciółmi w bawialni z kulkami, gdzie maluchy ostro sie wyhasały.
We wtorek w przedszkolu jest bal z okazji Dnia Misia, więc zaprojektowałam stroje, a moja zdolna bratowa uszyła, a od wczoraj robimy rodzinna prace plastyczna z misiami Grabosiami w roli głównej :)
W środe znów tort, a w sobote przychodzą babcie i ciocie na obchody urodzin :)
Oj bedzie sie działo!!
Przez kilka dni kiepsko spałam w nocy i byłam bardzo nerwowa.Miałam wrażenie,że coś we mnie w środku eksploduje. Dostało sie wszystkim członkom mojej rodzinki, ale juz mi przeszło.
Dziś dobrze sie czuje, wewnątrz jestem odprężona i wszystkie te przygotowania przynosza mi radośc. I niech mi ktos powie, że przez taki tryb życia i poświecanie się rodzinie dostalam raka. Na pohybel tym wszystkim naukowcom od siedmiu boleści !!
agonia65
24 listopada 2008, 23:08Rodzinka misiów na fotce- miodzio:) druga z dziećmi bardzo rozbrajająca. Uwielbiam takie szkraby:)
ToJaMajka
24 listopada 2008, 22:25pław, rozkoszuj się, oddychaj tym szczęściem rodzinnym. Czerp z niego ile tylko się da. Jestem przekonana, że wszystko to pozytywnie wpływa na Twoją psychikę. Daj sobie też pomóc, nawet jak nie zawsze jest zrobione wg Mariolkowych zasad, to jednak z tej właśnie miłości, dobrych intencji i chęci odciążenia Perfekcjonistki. A Perfekcjonistką to może się stałaś bez prób i błędów? Pozwól pomocnikom potrenować. Nabiorą wprawy i będzie ok. Wiem co mówię. Cierpiałam podczas pzryzwyczajania mojej rodziny do współdziałania. Mogłam wszystko zrobić , szybciej, lepiej. Znalazłam pokłady cierpliwości w sobie samej i dziś nie żałuję. Misie Grabosie są śliczne, a stroje dzieci wspaniałe. Sama wszystko wykombinowałaś? No to uznanie. Buziaki dla całej misiowej gromadki
alldonka
24 listopada 2008, 18:27A STROJE JAKIE PIEKNE :) A NAJWAZNIEJSZE TO TO ŻE SAMOPOCZUCIE WIDZĘ U CIEBIE LEPSZE :))))))
anakow
24 listopada 2008, 12:19jakie piękne misie!!!
ZielonyGroszek
24 listopada 2008, 09:14Piękne te Wasze "Misie". Hm... Bartek kościół zna dzięki babci Ewie, wie, że tam "mieszka Bozia". Od czasu złych doświadczeń z Bartka chrztem instytucja kościoła jest dla mnie jak każda inna - idę, kiedy muszę. Co wcale nie oznacza, że nie wierzę.
roxy1
23 listopada 2008, 23:33popieram Otuloną- nie wywracaj kota ogonem, to nie przez prace na rzecz rodziny ale źle pojetą misję wzgledem wszystkiego i wszystkich a poza tym choroba nas dopada nie za cos ale dlaczego, jest w tym jakis cel, choć jaki cel jest w tym, ze choruja maleńkie dzieci? ech to wszystko jest zbyt pogmatwane jak na ludzki rozum.
otulona
23 listopada 2008, 21:38na pewno nie dostałaś raka! Mariolka nie wykręcaj kota w szafie ogonem:)) Ja też czułam radość kiedyś, jak poświęcałam się rodzinie i mężowi, ale któregoś razu poczułam, że daję i daję, a nic nie odbieram i to właśnie jest najgorsze! Poczuć się zmęczonym i nieważnym dla nikogo pyłkiem...U Ciebie tak nie jest! Więc jak Ci sprawia radość dbanie o rodzinę i poświęcenie dla ludzi, któych kochasz, a oni kochają Ciebie, to nie jest to żadne poświęcanie, tylko korzyść! A jak korzystasz, pławisz się w szczęściu, to jest ok. Pomocne w zachorowaniu są frustracja i stres. Uściski!
margotxs
23 listopada 2008, 20:47margotxs
23 listopada 2008, 20:32Patrze pewnego dnia, a jej pamietnika nie ma. Myslalam, ze moze niechcacy skasowalam... A potem szukam i... nie ma. Szkoda... Pozdrowionka!
elik7
23 listopada 2008, 20:21a u nas jest biało, popruszyło śniegiem, dzieci w parku zjeżdzały na sankach i jabłuszkach, całe rodziny lepiły bałwanki. Zima, zima przyszła. Dobrego tygodnia
margotxs
23 listopada 2008, 20:12I dobrze, ze masz sie kim zajac i o kogo zadbac. Bardzo dobrze! Naukowcom na pohybel! Czesto sie myla ;o) Sciskam mocno i pozdrawiam cieplo! A nie wiesz, co sie stalo ze Zmienna38?
mikrobik
23 listopada 2008, 19:13Fajne te Twoje blondaskowate misiaczki. Po minach widać, ze stroje się podobają to i zabawa będzie super.
lmatejko67
23 listopada 2008, 18:44napewno nie dostalas raka od poswiecania sie rodzinie. Trzymaj sie kochana.
agonia65
23 listopada 2008, 18:12Ja takie eksplozje wewnętrzne mam co miesiąc przed okresem. Oj nie lubię tego, paskudztwo. Ale skoro mija to znaczy, ze dajemy radę:)
erwinka
23 listopada 2008, 17:42z tym chodzeniem do kościoła to widze większość ma problemy ja dziś też byłam to jakieś chyba natchnienie dziś na vitali było hahahaha ciesz się i baw z rodziną to cenne chwile a że czasami im się oberwie no cóż wybaczą Ci :)
Agusienka123
23 listopada 2008, 17:38fajnie tak iść z dzieciakami na te kulki,ja też kiedyś chodziłam z moją ale teraz juz jest za duża no w końcu ma skończone 11 latek,teraz to zabieram ja z kolezankami do kina ale one są same na seansie a ja siedzę sama i czekam na nie albo robię zakupy i wtedy rozmyślam pozdrawiam ciepło
Krstyna
23 listopada 2008, 17:15z..., a Ty milczysz?! Zle to wrozy...Krzyknij choc! Pozdrawiam...
agapa776
23 listopada 2008, 15:18Ja też do kościoła chodzę od święta,co nie znaczyt,że nie wierzę w Boga i nie ocenia się ludzi na podstawie chodzenia lub nie na msze św.Masz słodkoą rodzinkę a sama jesteś szaloną uśmiechniętą kobietą.Życzę Ci wszystkiego dobrego i pozwalam sobie wkleic Cię do ulubionych:))))POzdrawiam serdecznie
milenka18
23 listopada 2008, 15:10Noo dzisiaj ja tez byłam w kosciele pierwszy raz od dawnaa :))) Życzę Ci powodzenia w doąrzeniu do bycia chudą jak aktorki w gazetaach :)))