Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Uaktualniam .
20 września 2008
Masa myśli i słow do przekazania.................i zderzenie z rzeczywistością.
Po adrenalince związanej z operacja, rozłąką z bliskimi, pogodzeniu się z utrata ważnego kawałka siebie, powolutku docierają do mnie pewne fakty.
Będzie trudno .
Oliwia jąka się i popuszcza w majtki przed snem, Patryk boi się do mnie zblizyć . Mała mnie obtula , dotyka, co chwile zaglada pod bluzke , w kółko zadaje te same pytania. Mały boi sie, że zada mi ból. Oboje są nieznośni i usiłuja zwrócic na siebie moja uwagę.
Wczoraj wieczorem Agata jeżdziła po aptekach i miała problemy z wykupieniem leku, który mam sobie co wieczór wstrzykiwać w brzuch.Patryk zaniepokojony wypytywał co się z mamą stanie, jak ostatecznie nie uda sie Agacie znaleźc tego leku.
Pewnie się boja ,że im bardziej zachoruje i mnie stracą.
Darusiowi jest ciężko, bo musi nad wszystkim panować.
Bartek zachowuje się, jakby sie nic nie wydarzyło.To tez trochę niepokojące.
Zaczynam odczuwać pierwsze skutki zmiany środka cięzkosci. Od chodzenia i napinania barku boli mnie łopatka i odcinek lędźwiowy kręgosłupa.
Do czaszki docierają też do mnie fakty, że muszę w najblizszym czasie powściągnąc swoją energie , dbać o siebie i oszczędzać sie.
A wiecie juz przecież, że ja wszystko umiem lepiej, że ja wszystko musze sama.........
Utrata piersi, operacja i dolegliwości z tym związane to pryszcz naprzeciwko tego, że przez najbliższy okres musze pogodzić się z faktem, że jestem inwalidką.
Ech, wszelkie stany swojej świadomości bede odzwierciedlała w swoich wpisach. Oj bedzie sie działo .Bądźcie gotowe :))
PS.Maluchy bawią sie w swoim pokoju, Daruś sprząta kuchnię, ja leże w łóżku,a obok mnie Bartek :))) Dziwny jest ten świat :)))
agonia65
21 września 2008, 09:10pozwoliłam sobie poczytać Twoje wpisy. Czytałam o Tobie w pamiętniku "zmiennej". Ona tak bardzo się o Ciebie martwiła cały czas była z Tobą myślami. Najważniejsze, że jest już po operacji. teraz terapia, nie będzie lekko, bo nigdy w takich przypadkach nie jest. Ale Ty masz tyle energii w sobie, że wierzę, wiem, że dasz radę. Masz super dzieciaki, które bardzo Cię kochają i właśnie dlatego tak reagują. Jak zwykle potrzebny jest czas. Będą widziały, że ich mama dochodzi do swojej poprzedniej formy i wtedy one będą dochodziły do siebie. jesteś otoczona dobrymi ludźmi a pozytywna energia teraz najbardziej ( nie licząc leków ) jest Ci potrzebna. Tu w Vitalii mamy baaaardzo dużo takiej energii i wszystkie przesyłamy Ci ją z każdego zakątka naszego kraju. Moja przyjaciółka jest po takiej operacji, skończyła brać zastrzyki w brzuch , bierze cały czas tabletki hormonalne ale jest już na prostej. A było bardzo źle, nawet gorzej:((( Wiem, że nas wtedy bardzo potrzebowała i byliśmy. Zawsze byliśmy. Teraz też jesteśmy ale ona już wróciła jak to nam mówi z dalekiej podróży i jest taka jak przed. Ty też dasz radę bo masz wiarę i na!!!!!! Pozdrawiam serdecznie:) Gosia:)
otulona
21 września 2008, 01:46jak umie, zgodnie ze swoim rozumem...Jedno się jąka, drugie nie dotyka, a trzecie udaje dzielnego...Żeby Cię nie martwić. Kochają Cię najbardziej na świecie i to jest najważniejsze. Formalnie możesz być inwalidką, nie będziesz chodziła do tej wrednej pracy, ale mentalnie jesteś zwariowaną, zdrową, młodą Mariolką! Jesteśmy z Tobą. Ja jestem z Tobą...dodatkowa myśl i pozytywna energia w Twoim kierunku. Czerpię też o dziwo z Ciebie siły. Jesteś niesamowita!
vilemka
20 września 2008, 23:03Jestem z Tobą
ToJaMajka
20 września 2008, 21:24Wam trzeba. Powoli się wszystko unormuje. Całusy dla Wszystkich. Spokoju, radości i miłości. M.
maryna38
20 września 2008, 20:04Dzięki za zaproszenie,myślałam,żeby CI wysłać ode mnie ,ale pomyślałam,że może zbyt malo mnie znasz...trochę się zestrachałam:)Zaproszenie przyjęłam z wielką radością!!!!!Trzymaj się ,tyle ludzi Cię wspiera!!!!oddajemy Ci swoją energię!!!!Buziaki:)
Muka
20 września 2008, 19:18Cieszę się, że wróciłaś. Z dnia na dzień będzie coraz łatwiej. Poza tym, nie odkryję Ameryki, jak napiszę, ze jesteś silna jak tur i dasz sobie radę i ze swoimi stanami emocjonalnymi ;) i z fizycznymi dolegliwościami. Maluszki przyzwyczają się do nowej sytuacji szybciej niż sądzisz. Buziaczki i gorące pozdrowienia. :D
jolamik
20 września 2008, 18:52czytać i wspierać w ciężkich chwilach jak tylko potrafię :*
babola
20 września 2008, 18:15wszystkie imprezy za sobą, 26 Karoli urodziny, niby juz wyprawiane ale to ważna data, a październik ..wole juz nie myslec. Narzekamy a przecież lubimy spotkania rodzinne, nie Szefowa. Och to zycie, same niespodzianki,ale myslę i wierze Mariolciu że wszystko wróci do narmy,Ty kochana przyzwyczaisz sie , owszem nie bedzie łatwo ale sie przyzwyczaisz.DbaJ O SIEBIE BARDZO. mALUCHY TEŻ BĘDĄ JUZ JUTRO INACZEJ REAGOWAŁY, NARAZIE PRZEMAWIA PRZEZ NIE STRACH, A bARTEK POPROSTU TO FACET , a faceci nie bardzo uwidaczniają to, co siedzi im pod skórą i napewno jego zachowanie wynika również z tego, że nie chce bys widziała że się o Ciebie martwi. sciskam Cię mocno Będzie dobrze.
ewikab
20 września 2008, 17:52nie obiecywał, że będzie łatwo, ale jesteś silna i na pewno i Ty i Twoi bliscy poradzicie sobie z ta sytuacją. Tylko trochę czasu potrzebujecie. Najważniejsze abyś dbała o siebie - dla siebie i dla wszystkich, których kochasz. Dasz radę.
Nattina
20 września 2008, 14:44ze jesteś z powrotem. Cięzki czas przed wami, ale wiesz co? Jakos mam przeczucie, ze będzie dobrze. Dbaj o rękę, pewnie cię tam poinstruowali zeby masowac, ćwiczyć, układac inaczej, wyżej. Trzymaj się.
tomasia
20 września 2008, 14:39myślałam nieustannie, sto razy miałam w ręku telefon, zabrakło mi chyba odwagi :( cieszę się widząc, że jesteś spowrotem... trzymam kciuki i... przystopuj :)
anezob
20 września 2008, 14:27będzie musiała trochę przystopować. Kochana, przytulam mocno... i wiem, że dasz radę... a co do marudzenia, przeciez my Cię zawsze wysłuchamy. Buziaki
Hejho
20 września 2008, 13:43obtulam...
maryna38
20 września 2008, 13:35Witam imienniczko!!!Cieszę się ,że jesteś już w domku.Wiemy to od zmiennej która nas informowała co u Ciebie(kochana jest).Mariolko nie znamy sie zbytnio,bo niedawdno dopiero zaczęłam odwiedzać Twój pamiętnik,jednak całym sercem jestem z Tobą w tych nienajłatwiejszych dniach!!!!Moja sedeczna przyjaciółka trzy lata temu przechodziła walkę z ziarnicą złośliwą byłam z nią wtedy w tych chwilach i rozumiem co przeżywasz.Jesteś,jak piszesz mocną kobietą,więc napewno wszystko się uda!!!!Trzymam kciuki za Ciebie i Twoją rodzinkę-dla wszystkich Was to trudny okres!!!
magdast
20 września 2008, 12:14jestem gotowa ... i czekam... kurcze , tak sie czasami zastanawiam, ja mówię kubie za mało o sobie, ale moze z drugiej strony dzieciakom nie są potrzebne wszystkie informacje?? sama nie wiem.... a Bartek ..no cóz..widziałam delikwenta...wrażliwca niepospolitego...i jestem pewna ze to pozory,.... faceci tak przecie mają.. twardziele poprsotu .. ale leży koło ciebie .... trzymaj sie ciepluchno ...jestem blisko ... PS ...a energii nie powstrzymasz, tak kuba mówi , nic nie ginie .. kinestetyczną ...mozesz zmenic na statyczną ewentualnie na elektryczną i jest jeszcze energoia przyspieszenia ziemskiego ..cokolwiek to znaczy(hihih to od Kuby)
pohlam
20 września 2008, 12:10cała rodzinka łącznie z maluchami musi się teraz odnaleźć w nowej sytuacji.Na początku na pewno będzie trudno ,ale z czasem wszystko ulegnie normalizacji.Pozdrawiam cieplutko i dbaj teraz o siebie!