Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
06.11.2007r.
6 listopada 2007
Dziś o odchudzaniu. Na wadze 70,5 kg. Nie jest dobrze, ani nie jest źle.
Ostatnio zakupiłam sobie kilka ciuchów w rozmiarze 38 i to mnie chyba uśpiło i rozleniwiło :))
Chciałabym jeszcze schudnąc ze 3 do 5 kg, ale na tę chwile niewiele jestem w stanie z tym zrobić. Wiem,że nie jestem gruba, że mam szczupłe nogi , że wyglądam dobrze w obcisłych ciuchach, ale............ale w środku czuję jakiś niedosyt.
Czytam w Waszych pamietnikach o efektach ćwiczeń , zapale do stosowania diety, ale ja jakaś oporna jestem. Wkurzam się za to na siebie i dzisiaj wpadłam na pomysł,że może wykupie sobie znów diete vitalii.
Ona działa na mnie psychologicznie :)))
Fakt, że jest dla mnie monotonna i nie zawsze smaczna, ale z kolei na niej nie czuje sie głodna i waga spada piorunujaco .Nie musze myślec co będe w danym dniu jadła, nie dopuszczam do wilczego głodu, do mojej paszczy nie wpada nic przypadkowego, a szczególnie takiego, o którym do końca dnia zapominam,że w ogóle jadłam. Na niej nie oszukuje sama siebie, bo to jest mój główny problem.
Jestem osobą zdyscyplinowana i takie planowe podejscie do odchudzania jest dla mnie jak najbardziej odpowiednie. Hmmmm.........mam jeszcze 2 miesiace wolnego, więc chyba jest to dobry czas , aby pomyśleć o zrzuceniu tych kilku kilogramów, szczególnie,że świeta za pasem. Żeby utwierdzic sie w przekonaniu, że jest to dobry pomysł, uaktualnie pasek wagi :))
Tja.....tylko co ja wtedy na siebie włożę ???? :)))
Dopisuje o 13:00 :
wykupiłam dietę vitalii na jeden miesiąc i zaczynam od poniedziałku 12 listopada :)) Tymczasem robię to co napisała babolka, czyli im bardziej o tym mysle , tym bardziej żrę. Do obiadu jeszcze kawałek, a ja już wyzarłam sałatki z niedzielnego, urodzinowego stołu (żeby sie nie zmarnowały hehe), skubnełam jakieś kiełbaski, serki, krakersy i uwieńczyłam to nutella pożartą łyżeczka :))
Teraz robie sobie drugą kawę z mlekiem i właściwie nie wiem jak to sie dzisiaj skończy, bo ju.ż pobolewa mnie żołądek.
Wiem, mądra to ja nie jestem:) Ale czasem człowiek tak musi, bo inaczej sie udusi :))
sikoram3
7 listopada 2007, 08:28jakos nie mam przekonania do diet do dzis.Moze i dlatego tak ciezko mi idzie to moje zrzucanie kg.
megi62
6 listopada 2007, 22:36melduję się na placu boju - a jak ciężko ło matko! ale dam radę - a twoje skarby cudne !!!! To tyle w małym skrócie.
feniks40
6 listopada 2007, 22:09to prawda ja przez te kilka dni "chudne w oczach" ale i tak nie potrafię rygorystycznie przestrzegać menu. A ty juz jeden sukces masz na swoim koncie (czytałam)
pohlam
6 listopada 2007, 21:40no to tylko pogratulować , bo dla mnie aktualnie wejść w 40 to już sukces a 38 wydaje mi sie nierealane.Podrawiam i oby dietka vitalii skuteczną była.Spokojnej nocki !!!
karenina
6 listopada 2007, 18:27Uaktualniłam ostatnio swój pasek wagi :(( Ta cała moja walka z kilosami to żenada... Spadnie na chwilę, po czym zaraz wraca do poziomu zimowego - z powrotem gromadzę tłuszczyk :((
Krstyna
6 listopada 2007, 18:09sukcesow na calej linii! No, i sukcesow w dietkowaniu!Pozdrawiam!
ako5
6 listopada 2007, 10:09Gorzej w działaniu...Jestem przez to na siebie zła. Kiedys byłam bardzo konsekwentna w tej dziedzinie, a teraz nie za bardzo...
sobotka35
6 listopada 2007, 09:57metoda wiodąca do celu jest dobra,wiec dieta Vitalii,to zapewne dobry pomysł.Zadroszczę szczupłych nóg.Miłego dnia:)
Joanna66
6 listopada 2007, 09:54na właściwe tory.Niestety nie ćwiczę,bo mi się nie chce.Ale jem malutko i waga też pomalutku spada:))Damy radę do świąt Mariolka:)))Ja w to wierzę.
babola
6 listopada 2007, 09:37Sądzę Mariolciu,że to dobry pomysł z wykupem diety jeśli ma na Ciebie ona taki wpływ.Może i ja się pokuszę. Wszystkie moje obiecanki że zacznę odchudzanie działają na mnie odwrotnie.Mam wtedy wilczy apetyt i zachciewajki i oczywiście wenę twórczą do gotowania i eksperymentowania a wtedy wiadomo waga idzie w złym kierunku.Po ostatnim moim odchudzaniu zostało tylko wspomnienie i oponki w miejscach niechcianych. Powodzenia Mariolciu