Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Szara rzeczywistośc .
20 września 2007
Jak za starych, dobrych czasów lezę sobie w łóżku przed kompem i telewizorem, a wkoło otacza mnie syf total :))
Nie wiem czy to mój organizm tak stanowczo domaga się odpoczynku i luzu po ostatnim powerze, czy to po prostu jedno z moich kolejnych usprawiedliwień na śmierdzące lenistwo :))
Jak zwał, tak zwał,w każdym razie nic mi się nie chce robić :))
Kiedy zaprowadzę maluchy do przedszkola i nie mam w planach nic konkretnego to po prostu lenie sie i markuje robotę.
Sama juz nie wiem co mam ze sobą począć :)) Myślami jestem już w pracy, ktorej jak wiecie nie lubie i to nie ze względu ma jej charakter, ale na atmosfere tam panującą. Co prawda wszystko na to wskazuje, że jeszcze w tym roku do pracy nie wrócej to jednak sama myśl o powrocie powoduje, że mam stresora i nie mogę cieszyć się wolnym czasem :)
Ale ja nie o tym chciałam dzisiaj napisać .
Wszystko wskazuje na to, że nasze życie zaczyna łapać jakis rytm.Czy to dobrze czy źle ?? Hmmm, sama nie wiem :)) Łapię sie jednak na tym, że mam wyrzuty sumienia kiedy przyprowadzam dzieci z przedszkola i nie mam żadnej koncepcji na zagospodarowanie popołudnia . Wczoraj na dworze było jakos szaroburo, Oliwia nie spała w ogóle w południe, a do tego przedwczoraj dziadek kupił im nowe zabawki więc teoretycznie powinny bawić się same przynajmniej do 18:30. Jednak zauważyłam, że się nudzą , przeszkadzaja sobie wzajemnie, kłócą się , szczególnie Oliwia nie zajmuje sie niczym konstruktywnym, co chwile przychodzi i pyta sie : na co czekamy, co mi dasz, założysz mi sukienke, narysuj mi cos itd. Oczywiście najczęsciej organizujemy im te dwie godziny przed snem , idziemy na plac zabaw, do fikolandu czy na zakupy, jednak zbliżająca sie zima ograniczy nam te wypady.
Tak sie dzisiaj od rana zastanawiam, jak to było kiedyś , jak starsze dzieci były takie malutkie?
I znów zauważam różnice w wychowaniu spowodowana m.in. faktem,że jesteśmy dojrzalsi i bardziej świadomi skutków naszych metod wychowawczych.
Któż sie kiedyś zastanawiał nad skutkami wypedzania dzieci do swojego pokoju lub wielogodzinnego przesiadywania przed telewizorem ?? Ja nie.
Musimy koniecznie to jakos wywazyc, bo przecież życie rodzinne nie polega na ciągłym zajmowaniu sie dziećmi, bawieniu sie z nimi, organizowaniu im czasu wolnego, przecież do jasnej anielki taka zwykła , szara rzeczywistośc, samo przebywanie, mieszkanie z rodzicami, nicnierobienie też pozytywnie wpływa na poczucie stabilizacji u dzieci.
W takim razie skąd we mnie te wyrzuty sumienia ???
A Wy co robicie w jesienne wieczory ze swoimi pociechami??
otulona
20 września 2007, 22:43byłam zakochana w obecnym, prawie nie wychodziliśmy z łóżka, a dziecko godzinami samo rysowało...Boże - byłam wyrodną matką! Ale bajeczki mu czytałam, a czasem śpiewałam, ale moje dziecko prosiło: "nie piewaj mama, nie piewaj!". Hmm. Najwięcej rozmawialiśmy na spacerku, ale nie codziennie, czasem pracowałam po południu i wtedy Pan Narzeczony go odbierał, ale ten to elokwentny jest i zagadywali się na śmierć:))
clocktime
20 września 2007, 15:08ja też już nie umiem odpoczywać. Niby coś oglądam, ale jedna półkula cały czas kombinuje, co by tu zrobić w tym czasie. Jakie to męczące! A ostatnio w jesienne wieczory gram, a dziecko patrzy jak gram, taką jej rozrywkę zapewniam ;-) Codziennie obiecuję sobie, że nauczę ją jakiś sztuczek plastyczno - technicznych, a potem już mi się nie chce... Poza tym ona ma takie towarzyskie życie, że czasem trudno mi się do niej dopchać - najczęściej widzę ją, jak leci na górę z koleżanką, albo wychodzi do koleżanki. Jak lubisz puzzle, to układaj z pomocą pociech - to bardzo ćwiczy spostrzegawczość. I dzięki za pociechę w kwestii nastolatków - bardzo było mi to potrzebne.
roxy1
20 września 2007, 13:44dawno mnie u Ciebie nie było a tu tyle nowosco az miło poczytać, niestety nie moge zrewanzować się tym samym bo złapała mnie niemoc twórcza i wstręt do pisania, na dowód moich słów- nie wpisuję nic nikomu choc po pamiętnikach czasem ganiam aby by w miarę na bieżąco; mam nadzieję, że niedługo opuści mnie ten stan i czasem coś konstruktywnego machne zaróno u siebie jak i u ulubionych. Cieszę się, że u Was wszystko w porządku, ciesz się lenistwem byle nie przesadź bo potem trudno wrócic do stanu względnej aktywności, a co do spędzania czasu z dziećmi to nic im nie narzucaj, najczęściej one same wiedzą co i kiedy chcą robić i wtedy nie pozostaje nic innego jak spełnić ich prośby.
sobotka35
20 września 2007, 11:31umieć tak jak ty poleżeć i polenić się:))Niestety mam taki temperament,ze nie umiem posiedzieć jak człowiek,tylko wciąż gdzieś gnam...Ja z moim synusiem spędzam dość aktywne popołudnia,więc wieczorem to juz tylko czytamy bajki albo pozwalam mu pograć na komputerze.A perspektywa pracy jest tak odległa,że nie warto sie stresować już teraz.A moze rozejrzysz się za inną i już tam nie wrócisz??Miłego dnia;)
MachalaB
20 września 2007, 10:26jak zalegniemy z Olą na kanapie to zagląda mi w oczy i tak własnie pyta...hehehe. Wczoraj ogladałyśmy obrazki za sciane do pokoju maluchów i Ola stwierdziła, że jedna z narysowanych dziewczynek przypomina jej Oliwkę.Przymierzałam zakupioną na wesele kieckę a Ola mówi: niezłą masz lala! Jak widać zapadła jej w pamięć:)) Za chwilke cieknę do pracy, ale nie mogłam odmówic sobie przyjemności zajrzenia do ciebie:) Sarenką nie bądź! Powyciąganą bluzkę i znoszone spodnie mogą być,a sierśc zostaw kotu:))) Nie mam czasu na zabawy z dziećmi, bo wracam późno, potem lekcje. Kaja buczy, że Iga nie chce się z nią bawić a ta też czasu nie ma. Zatrudniłam do dzieci trochę babcię, bo sama nie daję rady czasami. Babcia za to bawi się w stare niedzwiedzie i ulijanki, kolorowanki, co sobie Kaja zażyczy:)) Pieką babki, pizze, zapiekanki (utuczy mi dzieci!!!) Oczywiście popołudniami, bo Kaja chodzi do przedszkola i nie zwożę babci codziennie, tylko wtedy gdy wracam do domu późno a R w pracy do 21:)) Mariolka im więcej czasu wolnego tym trudniej za coś się zabrac. Wiem, bo to samo mam w wakacje:))
Muka
20 września 2007, 09:49odwieczny problem :) my często idziemy po prostu na plaże, aby tylko nie padało. czy lato, czy jesień, czy zima, jest tam pięknie, a szum morza wspaniale uspokaja i nastraja pozytywnie. Niestety często sa bajki, albo gra na komuterze i chociaż staram się ograniczac dzieciom czas spędzony w ten sposób, czasmai jestem tak padnięta, ze mi wsyztsko jedno. chcę po prostu chwili spokoju... Teraz jesienią na pewno będa jakies kasztanowe ludki, bukiety z liści i tym podobne...