Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Totalny leń !
12 września 2007
Uskuteczniam właśnie błogie lenistwo - w myśl zasady : co masz zrobić dziś, zrób jutro, będziesz miał dzień wolnego:))
Nic mi się nie chce robić, nigdzie wyjść, niczego załatwiać, a nie ukrywam ,że parę spraw już się prosi o załatwienie.
Jakoś tak mi dobrze w domu, w tym barłogu :))
Widocznie mój organizm potrzebuje odrobinki luzu i nicnierobienia i ja jemu to właśnie zapewniam.
Wczorajsza wizyta pani Jadzi przebiegła w miłej i sympatycznej atmosferze.Udało mi się nawet czasem przebić i zapytać o nękajace mnie problemy, tudzież opowiedzieć o naszych relacjach, generalnie jednak dowiedziałam się sporo o rodzinnych relacjach pani Jadzi :)))
Jutro rozprawa w sadzie i nie obawiam sie wyroku, ale troche boje sie nieziemskich i niezyciowych pytań, bo spontaniczna ze mnie kobieta i często zanim pomysle, to już palnę jakieś głupstwo :))
Ale cóż, jakiego mnie Panie Boże stworzyłeś , takiego mnie masz :))
Jutro o tej godzinie bedzie już po wszystkim. Przeżyjemy :))
Nie chce mi sie dzisiaj fizolować :)) Biorę swoją kawkę i laptopa pod kołderke i zobaczę co tam u Was nowego :))
DoraKra
13 września 2007, 13:52Dzięki za słowa otuchy bo już odczuwam skutki swojej niekonsekwencji w podjadaniu że waga rośnie. Tylko jak tu nie podjadać jak wpadam do domu po pracy i pierwsze co robię to obiad dla rodzinki a potem myślę o sobie pod warunkiem że moja córcia przylepa nie drepcze za mną w chodziku i nie chce na rączki. I tak mi schodzi do godz. 16.00 albo i dłużej. A potem to już ogarnia mnie lenistwo i zniechęcenie. Będę jednak nad tym pracować. Pozdrawiam cieplutko. Dora
mnna
13 września 2007, 06:24Powodzenia. Trzymam kciuki
kaira74
12 września 2007, 20:51ino postanowienie o przysposobieniu :)) W końcu nie jesteście przestępcami. Mi z doświadczeń sądowych mile w pamięć zapadła Pani Kurator (dzięki jej wielkie), była, pogadała o ... kocie (pozytywnie), nawet nachalna nie była w oglądaniu kątów i ... napisała nam taką laurkę, że tylko w ramki oprawić. Potemi mieliśmy badania w RODK i wówczas wyszło ze mnie całe złe, o które się nie posądzałam, byłam stanowcza, ostra i waliłam wręcz na oślep, potem do mecenas mówię - że przechlapałam temat - a okazało się, że też laurka. Rozumiem Twój dzisiejszy stan, podświadomie zbierasz siły na jutrzejszy dzień. I mimo, że sie z zewnątrz nie martwisz - to podświadomość pracuje pełną parą. Daj znać jak było!
mooniaa
12 września 2007, 17:09Ale mnie wyczaiłaś hehehe...faktycznie zaglądam i jestem na bierząco, może to nieładnie, ze sama nic nie piszę...ale jakoś nie mam na to ochoty....za ta chętnie czytam co u Ciebie:)))...u mnie żadnych nowości po naprawde udanych wakacjach i całkiem fajnym weselu wróciliśmy do szarej codzienności. Na szczęście w domu wszystko się układa, dzieci zdrowe, z Tomkiem jak parę dni po ślubie:))) A w czerwcu mieliśmy 10 rocznicę ślubu...nie mogę w to uwierzyć....a co do dupska to urosło!!! Ważę 72 kg, masakra...codziennie zaczynam dietę, którą kończę zaraz po pracy obiadem i słodyczami...Wierzę że jednak przyjdzie dzień, który nietylko zacznę, ale i skończę dietetycznie...czego i Tobie droga koleżanko życzę:)))
MachalaB
12 września 2007, 16:27nawet nie wiesz jak ja ci zazdroszczę takich samotnych godzinek w domu! Muszę kiedyś namówić R żeby zabrał gdzieś dzieci na cały dzień. A ja ...nie wiem co wtedy będę robiła (hehe), ale tak mi się chce pobyć w pustym domu, żeby nikt nic ode mnie nie chciał, nie pytał o nic...Tak bym posiedziała przy komputerze do woli, potem jakaś książka... Co do rozprawy: ja tam jestem spokojna. I sędzinę przegadasz, jakby co..hehe
karenina
12 września 2007, 14:41Trzymam kciuki za Twoje nie palnięcie na roprawie...