Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kocia mama :))
1 sierpnia 2007
Pod moim blokiem okociła sie kotka i ma cztery kocięta . Zreszta nie pierwszy raz , ale tym razem nikt tych kociąt nie skrzywdził, nie zabrał, nie wywiozł.
Kotki dotąd mi nie przeszkadzały, ale też nie angażowałam sie zbytnio w zachęcanie ich do obecności w okolicach naszej klatki schodowej .
Bardzo lubie koty, tak jak zreszta wszystkie inne zwierzęta ,ale mój rozsądek zawsze mówi mi żeby za bardzo nie angażowac się uczuciowo .
Tym razem opiekowała sie nimi nastoletnia córka sąsiadki z parteru, ale wyjeżdżając na obóz zwróciła sie do mnie z prośba o dokarmianie kociaków :)
I tym sposobem zaadoptowałam kocice i jej czwórke kociaków . Śliczne są , a ja już się martwie o ich los .
Ech.......:((
A te kozy na zdjeciu to z zoo safari w Świerkocinie , kilkanaście kilometrów od nas :)Zjadły cała karme wraz z opakowaniem i jeszcze chciały pożrec nasze ubrania hehehe.
Fajnie było w tym zoo,ale wygonił nas deszcz. Musimy sie tam wybrac kiedys na cały dzien, bo atrakcji jest co niemiara :) Można jadac samochodem ,otworzyć okno i dotykać zwierzeta, które do nas podchodzą .Do tego jest wesołe miasteczko, plac zabaw i takie mini zoo, gdzie możne zwierzatka dokarmiac. SUPER !!
malgosia1
5 sierpnia 2007, 09:50to tak naprawde "mezyk-wezyk" ;o)
blanita
4 sierpnia 2007, 16:09Uwielbiam Kolobrzeg... Na pewno bedziecie miec piekna pogode ... tak Wam wroze hihihhi Polecam rybke u Rewinskiego niedaleko molo w Kolobrzegu - pycha!!!! Szkoda ze sie minelismy - fajnie byloby poznac Cie w Realu:) I twoje sliczne dzieciaczki. Całuski przesyłąm pa
greenka
4 sierpnia 2007, 11:06Wpadlam sie poegnac ty... cholerna chudzino :) Jak patrze na twoje fotki, to sobie mysle, ze latwiejsze od dietowania i codziennych cwiczen byloby adoptowanie dwojki dzieci ;) To zdjecie z kozkami poprostu piekne jest. Nie moge sie napatrzec na ciebie i Oliwke. Tak ci z nia do twarzy. I jest taka podobna do ciebie, ze NIKT nawet nie pomyslalby, ze moze nie byc twoja biologiczna corka... Co to ja chcialam jeszcze...? A o kotach... Dobrze, ze sie nimi zajelas... Ja dzsiaj sie usmialam, bo Darek nazwal naszeg kota micro lion :))) Ten to ma fantazje, hy, hy...
Joanna66
3 sierpnia 2007, 08:47były napewno zachwycone tą wycieczką:))
wodzirejka
1 sierpnia 2007, 20:49cudo.... takie cudne koteczki kociła kocica przez wiele lat co roku na balkonie u moich rodziców, ale w tym roku albo zdechła, albo zastrajkowała, bo już jej nie ma.... Wiele przygód mieliśmy z tym związanych :o))) pa
ewikab
1 sierpnia 2007, 15:30urocze :))) też bym chciała do takiego zoo :))))
MachalaB
1 sierpnia 2007, 13:31jest identyczna jak te buraski! I na oko w tym samym wieku:)) Zawojowała mnie zupełnie, chociaż wzbraniałam się przed kotem w domu. Zawsze mieliśmy psy a jak pojawił się kocur to na wiosnę poszedł na panny i nie wrócił. Myślałam, że taka indywidualistka polubić się nie da i będziemy patrzyły na siebie spode łba. Jest u nas krótko a już pozwoliłam jej kilka razy spać w swoim łóżku. I rozwala mnie totalnie jak dotyka mokrym nosem mojego nosa, albo jak liże tym szorstkim językiem. Z Tibonem się nie polubiła. Tzn. on chętnie, ale Gapcia się go najwyraźniej boi (bo on wielkie bydle jest!) i zwiewa na drzewo. Raz nawet musieliśmy ją zdejmować, bo weszła zbyt wysoko i bała się zejść. Tak więc, poza trójką dzieci pojawiają się w naszym domu nowe zwierzątka i jak tak dalej pójdzie to my nigdzie się nie ruszymy, bo kto się nimi zajmie???