Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bez tytułu:)
3 marca 2006
I przed nami kolejny weekend.Darek znow ma zjazd a ja zauważam u siebie niebezpieczny syndrom siedzenia w domu.Pora na reorganizację w moim życiu.Wczoraj będąc u sąsiadki,która dokonywała przeróbki mojego ślubnego stroju, wspomniałam przy jej męzu o tym ,że ostatnio niechętnie wychodze z domu, a na widok budynku, gdzie pracuje odczuwam suchość w gardle i pocą mi się dłonie.
Pan sąsiad swoją reakcją trochę mnie zaniepokoił.Spytał mnie, jak długo zamierzam tak żyć, więc ja na to, że tak długo ile wytrwam, a więc do zasłużonej emerytury, a on na to - i co dalej?Będzie Pani siedziała w domu i czekała aż Darek przyjdzie z pracy??
I tak dłuższą chwilkę jeszcze sobie pogadaliśmy, a Pan zakończył naszą rozmowę konkluzją, że chyba powinnam skorzystać z porady specjalisty.
Wydaje mi się ,że panuję nad sytuacją, ale jak spojrzę na siebie z dystansu (jeżeli to w ogóle możliwe) to rzeczywiście szukam pretekstu żeby siedzieć w domu i nic w nim nie robić.
Nie lubie siebie takiej !
jojo67
4 marca 2006, 08:15bardzo dawno mnie u Ciebie nie było i widzę wiele zmian. Mariolko<img src="http://img161.imageshack.us/img161/1811/mbukiet2015d0pw.jpg" border="0" width="350" alt="Image Hosted by ImageShack.us" />to dla ciebie.......
vilemka
3 marca 2006, 22:12Hmm chyba Cie rozumiem: slub powrot do pracy to wszystko zmiany w uporzadkowanym trybie zycia.Ja w przypadku zblizajacych sie niecodziennych wydarzen tez najchetniej zamykam sie w domu i po prostu...przesypiam.Pozdrawiam i trzymaj sie Ewa
Powiot
3 marca 2006, 19:57trudno uwierzyć,że "ześwirowana"mamuśka tak oklapła!Myślę,że to zmęczenie wiosenne i życzę powrotu energii i dobrego samopoczucia!Tyle dobrej energii wysyłasz z tej fotografii obok,opisałaś ciekawie swoją historię- mam nadzieję,że to nie syndrom wypalenia?
malgosia1
3 marca 2006, 19:52mądry sąsiad. Nie posuwałabym się do stwierdzeń, że potrzebujesz pomocy specjalisty, ale rzeczywiście coś trzeba by zrobić z Twoimi emocjami. A może spróbuj zmienić pracę? Jeżeli nie chodzisz codziennie do pracy - możesz bez problemu umawiać się na rozmowy kwalifikacyjne. Może warto spróbować? Ja już dziś po sobie widzę, że zmiana pracy działa - daje kopa energetycznego i już.
beacia41
3 marca 2006, 18:20to Ty taka - kobieta pracująca jesteś- żadnej pracy się nie boisz :) Tylko skąd ta niechęć do działania u Ciebie się ujawniła?. Już wiem to ta moja i teraz też Twoja choroba:) Jeśli słońce nie bedzie chciało współpracować w kraju to masz jeszcze jedną możliwość - podróż poślubną w tropiki:) to na pewno pomoże!!
sikoram3
3 marca 2006, 17:52az ci zazdroszcze.pozdrow go odemnie.
bri75
3 marca 2006, 15:35może nie tyle chcesz siedzieć w domu co nie chcesz wracać do pracy. Może poszukaj innego zajęcia po prostu...
dziewiatka9
3 marca 2006, 11:49bo bardzo lubię mój dom ,ale Mariolko chyba sąsiad ma trochę racji, bo ja też odczuwam częste smutne Twoje nastroje i trochę zobojętnienie na co by nie gadać piękny świat, sorry ,że Ci to mówię ,ale Ty doskonale wiesz dlaczego ,mam tak jak i Ty pewne doświadczenia i wiem jak wazne jest by ktoś czasem dał kopnika!!!Miłego dnia życzę !!!
wazon
3 marca 2006, 10:33Mariolu kochana wypoczywaj poprostu jeśli masz chęc pobyc w domu i tyle.Kiedy ten ślub?juz sie ciesze na pewno będziesz ładnie wyglądała życze szczęścia
probadiety
3 marca 2006, 10:27Siedzenie w domu i trochę nieróbstwa czasem każdemu jest potrzebne. I wydaje mi się że wtedy też można przyjemnie spędzać czas. Nie zawsze trzeba żyć na pełnym gazie i dawać z siebie wszystko bo to czasami może zmęczyć. A z powrotem do pracy to jest tak że najciężej jest zacząć - potem to już jakoś samo się układa.
mooniaa
3 marca 2006, 09:55Widzisz Mariolu....mam podobnie. Tylko w domu czuję się naprawdę bezpieczna i spokojna...Marzy mi się praca do której chodziłebym z przyjemnością....Mam nadzieję, że kiedyś taką znajdę...A narazie hołduję powiedzeniu "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej"