Żyję szybko, szybko i jak zwykle sama sobie to robię.
Wakacje miałam fajne. Byłam nad morzem, w górach, na wsi, w mieście i sama już nie pamiętam gdzie, bo wydaje mi się ,że to było dawno.
Własnie zaczęłam rok akademicki, więc biegam jak szalona na uczelnię, po dzieci do szkoły i na różnorakie zajęcia.
W skrócie to rzecz się ma następująco:
- Patryk chodzi do drugiej klasy i uczy się modlitw na komunię.
Dalej rozrabia w szkole i nawet zdarzyło mi się siedzieć z nim w ławce w czasie lekcji żeby go zdyscyplinować :)
- Oliwka chodzi do pierwszej klasy i jest bardzo zdyscyplinowaną i pilną uczennicą :)
W domu dalej próbuje jeździć nam po głowie, ale jakoś dajemy sobie z tym radę hehehehe,
- Bartek jest studentem II roku psychologii, pracuje w Empiku w Złotych Tarasach w Warszawie i poza zawirowaniami sercowymi ma się dobrze :),
- Agata rozpoczeła staż na oddziale wewnętrznym w Kielcach. Znakomicie zdała egzamin lekarski, a w lecie zdobyła Kazbek w Gruzji (5033m npm) przez co chyba niedługo dostanę zawału :),
- mąż pracuje i ulega wszelkim moim szalonym wpływom hihihi,
- ja - uczę się, ubezpieczam (zapraszam :)), chodze na nordic walking, jogę, ćwiczę, ale za to nie stosuje diety, bo brakuje mi sił, czasu i motywacji. Waga - 79 kg :(
W moim domu mieszkają dwa psy, trzy koty i Ania :)
Od dwóch tygodni mam 4 letnią (chyba) yorczyczkę o imieniu Lima, którą przygarnęłam z pseudohodowli. Pierwotnie obraz nędzy i rozpaczy powoli powraca do normy (właśnie śpi pod kołderką w pani nogach). Od kilku dni przechowujemy też w domu mała, szarą koteczkę, którą zabrałam z rąk dzieciaków na osiedlu. Chcielibyśmy ją oddac, ale póki co nie ma na nią chętnych.
Na tę chwilę leze w łóżku - Lima pod kołderką, Kuba (pies) śpi na drugiej kanapie, Lucek (kot) śpi na drapaku, a kot Felek z bezimienna kotką bawią się i demolują moją chate.
W łazience Ania suszy włosy, bo idzie do pracy i do szkoły :)
Kto to Ania ?
22 letnia koleżanka Bartka, która czasem nas wspierała, wyprowadzając zwierzęta, zajmując się dzieciakami lub sprzątając nasze mieszkanie.
Po wakacjach zamieszkała z Oliwią w pokoju :)
Teoretycznie szuka stancji, ale póki co drugi miesiąc dzieli z nami nasze skromne progi :)
Wiem, wiem , to jest jakiś dom wariatów, ale tętni życiem, a ja wiem, że żyję :)
Czasem jestem zmęczona, ale i tak lubię ten obecny tryb życia .
Moje zdrowie jest w jak najlepszym porządku. Na 10:00 mam zajęcie na uczelni więc zmykam.AMEN.
PS. Oczywiście pozdrawiam Was wszystkich ściskam mocno, mocno !!:)
roxy1
14 listopada 2011, 10:56Mam nadzieje, że ten pobyt w szpitalu to nic groźnego. Co do dr Brody to nie widzialam się dawno z nim, wiem, ze ma sie operowac wiec bedzie mial jakąś przerwe w pracy. Jak go spotkam to nie omieszkam pozdrowic a Tobie zycze zdrówka.
tomasia
9 listopada 2011, 11:07całuski dla rodzinki <br> dałam w pamiętniku zdjęcia moich pociech jak jesteś ich ciekawa :D <br> no i czekam na kolejną facebookową pogawędkę :*
Envi40
31 października 2011, 13:54zwierzęcych i ludzkich - zwariowałabym, serio, serio!! Nie mogłabym funkcjonować wśród sierści i takiego zamieszania. Ja muszę mieć porządek żeby odpocząć tak naprawdę. I tak sobie myślę - jakie to szczęście, że nikt z was nie ma alergii...hehehe
Envi40
31 października 2011, 13:50Sama dobrze wiesz, że nie każdy jest taki otwarty jak ty. Rodzice adopcyjni są różni - jedni mają poczucie winy, inni wstydzą się, że musieli adoptować, jeszcze inni najchętniej by się nie przyznali do tego, że dziecko urodził ktoś inny. O tym, że Marysia jest adoptowana wszyscy wiedzą, bo matka tego nie ukrywała - zresztą jak ukryć na małej wsi? A podejrzewam, że gdyby mogła to by ukryła. Świata poza dzieckiem nie widzi i czasem myślę, że kiedyś może się rozczarować, bo rozpieszczą małą i jak się okaże, że nie spełni jej oczekiwań to nie poczuje się do winy (przecież to ona ją wychowuje), ale np obarczy geny. Wiesz o co mi chodzi, prawda? Wiem, że teściowa jej głowę przez lata suszyła, że nie może mieć dzieci. Mój żart był po prostu nie na miejscu i tyle. Wiem, czuję, że prawiłam jej przykrość. Ale z drugiej strony - nie miałam takiego zamiaru. To było przekomarzanie się z dzieckiem. Chyba powinnam z nią o tym porozmawiać, ale nie zrobiłam tego od razu a teraz bez sensu odgrzebywać to od nowa. Zresztą, zobaczę jak się sprawy potoczą:) Fajnie, że się odezwałaś kobieto:) Laska jestem, nie??? Hehehehe....
grazynkach
30 października 2011, 07:44Fakt, nietypowy tryb życia prowadzisz, ale widać, że czerpiesz z tego wiele radości. Pozdrawiam serdecznie.
otulona
29 października 2011, 23:49ale nie wiem na pewno, bo nigdy nie miałam tylu domowników:-) Bardzo się cieszę, że u Ciebie same dobre wieści! Gratulacje dla Wielkiej Matki, która takie Wspaniałe Dzieci wychowuje!!! Ja chyba muszę dać radę, choć kusi mnie by się poddać i zalec w depresji kontemplując sufit. Ale mój syn mnie potrzebuje, więc nie mogę zalegać na kanapie. Córeczka moja ma tyle swoich spraw, że może nawet nie zauważyłaby, że matki nie ma, a Kruk jak samotny wilk chodzi swoimi drogami...Biorąc pod uwagę Twoje wyzwania, to moje przy tym jak Kasprowy przy K-2. :-)) Dziś świeciło słońce i tego się będę trzymać.
Krstyna
16 października 2011, 01:02ze zdrowa jestes! To dla mnie najwazniejsze!!!O reszcie sukcesow-nie wspominam, bo zazdroscic nie wypada! No, chyba, ze tak -pozytywne..ale czy w ogole -istnieje -pozytywna zazdrosc?
sobotka35
11 października 2011, 19:45szczerze Cię podziwiam,że masz się dobrze w takim "domu wariatów" ;-)Mnie chaos zabija.Pozdrawiam ciepło:)
roxy1
10 października 2011, 13:23Dom wariatów to mało powiedziane, zgłupiałabym przez dwa dni ale skoro Tobie z tą całą menażeria dobrze to tak trzymaj.Jak zdrówko?
mooniaa
9 października 2011, 11:09Witam:)) W pierwszych słowach pozdrawiam serdecznie:)) Czytam sobie Twój wpis i jestem pełna podziwu, to dopiero znaczy żyć w biegu, ale na prawdę fajne to Twoje życie Mariolu:) Widzę też trochę podobieństw z moim żywotem hehe. Też studiuję, też pracuję w ubezpieczeniech obecnie, a dziś jadę z dziećmi po naszą sunię, która jest Yorkirm i ma kilka tygodni:) Piesek dołączy do rybki i królika, więc może nie tak duże jak Ty, ale też posiadam zoo w domu hehe. Życzę Ci kochana wszystkiego dobrego i niezmiernie się cieszę, że u Ciebie już dobrze ze zdrówkiem. Buziaki i do następnego sklikania:))
kaxxx
8 października 2011, 10:35fantastycznie ze masz kipiace zycie rodzinne i poczucie ze zyjesz, wkrada mi sie zazdrosna nuta!:) pozdrawiam!
magdast
7 października 2011, 21:41wariatka ...ale pozytywna ...a z tą książką ...to już ci dawno mówiłam .... może wykorzystaj Anię ty będziesz nagrywała na dyktafon a ona bedzie spisywała... heheheh ...A tak mi się wyobraziłas na wsi w domu z bali ...a jakoś tak ,...wcale nie wiem dlaczego....
gabi2006
7 października 2011, 19:57po wakacjach zwariowana kobietko! Pozdrowienia dla młodej lekarki!
vilemka
7 października 2011, 11:28Mariolko, pozdrawiam serdecznie. Odkąd pamiętam zawsze miałaś pomysły nie z tej planety:)) Ja poza aktualizacją paska wagi i zaglądaniem czasami do ulubionych kilkunastu pamiętników, zaniechałam pamiętnikowe wpisy. Przynajmniej narazie:))
malicka5
7 października 2011, 09:37To już wiem dlaczego z domu uciekam ....... u mnie jest nudno! Żyj chwilą. Bardzo Ci jej zazdroszczę.
schizofrenja
7 października 2011, 09:10prawie jaku Grocholi. Musisz kiedys to wszystko opisac :)
calineczkazbajki
7 października 2011, 08:47Dom życiem tętniący :-)