Zaczęło się ostro. Trzy dni pod rząd zajęcia na uczelni w godzinach 8:15-18:30, szkolenie w Generali, wizyta u ortopedy z Patrykiem (wreszcie bez gipsu) no, a dziś mamy psa.
Jutro idę kwestować na rzecz hospicjum, później urodzinki mojej przyjaciółki, Oliwii przyjaciółki i tak sobie czas umyka.
Zmęczona jestem straszliwie.
Dobrze chociaż, że grzeczna psinka leży spokojnie u naszych stóp, a koty z dystansu go obserwują. Dzieci już śpią i jest cisza. Jak dobrze :)
Z dietą krucho. Nie mam czasu ani siły o niej myśleć. Cóż , kiedyś nadejdzie wiekopomna chwila :)
Może coś komuś ubezpieczyć??Płacę juz ZUS, ale jeszcze nikogo nie ubezpieczyłam :)
Taka ze mnie będzie agentka , jak z koziej dupy trąbka hehehehe.
malgonia37
22 lutego 2011, 20:33jak tam Wasza psina ? ja Wam ze sobą ? - ja psiara jestem, więc wierzę, że dobrze, bo psu dobrze z pyska patrzy ;)))
Morinho
17 lutego 2011, 21:49nie przemeczac :) A ja mialem odwiedziny od agentki, ale niestety nie przekonala mnie.... a jak tam dieta?