Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Łóżko :)
28 stycznia 2007
Dzisiaj z rana mam bardzo filozoficzną naturę :)
Między innymi (siedząc na kibielku hehehe) nasunęła mi się taka oto refleksja :
moje życie kręci się wokół łóżka :))
W czym rzecz? Ano już wyjaśniam.
Nasze 3 pokojowe mieszkanko w bloku nie jest zbyt duże - zaledwie 53 m kw. Tak więc nie znalazło się w nim miejsca dla naszej sypialni. Mamy więc w dużym (15 m kw hehehe) pokoju taką rozkładaną, trzyosobową sofę, którą zakupiliśmy jeszcze z moim mezem nr 1 (hihi, obrzydliwie brzmi).
Od kiedy jestem z Darkiem (ponad 4 lata) , rzadko się zdarza ,że to łóżko zostaje złożone.
Mój pierwszy mąż często zwalał nas wczesnie z tej kanapy, po czym składał ją i jak mielismy ochotę poleniuchować, to gnieździliśmy się na niej zakładajac na siebie nelsony z własnych nóg - kto pierwszy wskoczył na kanapę, ten był jej władcą hehhe.
Co prawda każdy, kto miał ochotę połozyć się i strzelić sobie np. poobiednią drzemkę , mógł udać się do innego pokoju i tam swobodnie rozłożyć kości, a nawet zamknąć drzwi , ale nikt jednak tego nie czynił, bo po pierwsze stadne z nas zwierzątka, a po drugie nie ma jak mała drzemka na kanapie z gazetką, książką w ręku i włączonym TV :)
Przynajmniej u nas tak wszyscy lubią:)
Tak więc kiedyś toczyliśmy wojnę psychologiczną o prawo to godnego wypoczynku na kanapie :)
Teraz jest inaczej .
Pracuję w systemie zmianowym, więc , albo spię po nocce, albo śpię przed nocką, albo śpię długo rano :)
Mój mąz , jak wraca z pracy ok. 17:00, tez chętnie wskakuje do niepościelonego łóżka i dzierżąc pilota w dłoni , ucina sobie czesto krótką drzemke :)
W niedzielny ranek, np. tj. dzisiaj - ja wstałam o 10:00, a mąż o 11:00 przyjechał ze studiów, więc wypilismy wspólnie kawke ( w łóżku oczywiście) i mąż drzemie u mojego boku, a ja piszę ten tekst (w łóżku oczywiście). :)))
Jak dzieciaki są w domu, to nie ma dla nich nic lepszego, jak rankiem, czy wieczorem wskoczyć do naszego łóżeczka na pogaduchy :))
Nawet obiad czasem zżeramy w naszym kochanym łóżeczku i jest nam w nim bardzo dobrze:)
A dlaczego o tym dzim dzisiaj piszę?
Bo koleżanka na gg zapytała- co robimy, a ja jak zwykle odpowiedziałam,że lezymy w łóżku hehehe.
Jest to najczęstsza moja odpowiedź, więc ktoś obcy pomyśleć może,że jacyś wiecznie chorzy jesteśmy :)
A my nie chorzy lecz leniwi hihihi, chociaż ja wolałabym określenie - wygodni :)) I szczęśliwi :)
Najgorzej mają Ci , ktorym przyszłoby do głowy przyjsć do nas w odwiedziny bez zapowiedzenia :)
Nie ma nas , zamknięte !!
Kiedy ścielimy nasze łóżeczko?
Na święta, na odkurzanie i na zapowiedzianych gości :)
Tak więc nasze życie kręci się wokół łóżka :))
I luzik :))
Pozdrawiam wszystkich z naszego ukochanego mebelka !!
Fufka
30 stycznia 2007, 10:34coz za wywody filozoficzne hehe Masz święta rację u nas w domu (uwaga 38m) jest również coś co nazywa się duży pokój hihi i stoi tam rogówka co prawda jestem zmuszona ją składac codziennie poniewaz nie było by jak sie poruszac po owym duzym pokoju ale tez zawsze stramy sie wszyscy we 4 upchnąc na niej ach zapomniałabym w 5 bo jeszcze Edo musi leżeć ze mną :-). Własnie wczoraj toczyliśmy walke o miejsce na wyrku, zawsze jest wesoło. Pozdrowienia...
iwusia25
29 stycznia 2007, 19:41refleksja z lozkiem bardzo mi sie spodobala...musze przyznac, ze ogolnie bardzo milo sie Ciebie czyta...a jesli chodzi o wage, to skoro pedzimy w kierunku tego samego celu, to mozemy sobie tam jakos po drodze pomagac...pozdrawiam serdecznie!
Joanna66
29 stycznia 2007, 16:38byłam dzisiaj na pierwszym zabiegu,jest to dosyć sympatyczne i śmieszne uczucie.To są takie elektrowstrząsy,czuje się spięcia brzucha i to jest takie śmieszne bo troszkę rzuca.U mnie jeden zabieg kosztuje 55 zł a cała seria 605.W moim przypadku nie wiadomo ile tych zabiegów będę musiała wziąć bo pozostałości po ciążach spore.Podobno jedne panie widzą różnicę po pierwszym zabiegu,inne po szóstym.Ja postanowiłam nie wykupować serii,bo jak po sześciu nie będzie efektów to i dwunasty nie pomoże.Szkoda tracić kasę,tymbardziej że dodatkowo muszę się poddać elektrolipolizie która ma na celu zlikwidować tłuszczyk i jest w tej samej cenie.Czyli w sumie muszę wybulić 1200 zł.Jak wezmę tylko sześć stracę połowę.W późniejszej fazie dam Ci znać jakie efekty.
malda
28 stycznia 2007, 19:57Kiecka jeszcze musi poczekac, bo w końcu mam zamiar schudnąc do września, tzn. właściwie do czerwca najpóźniej.:) <br> A z siostrą Sebastiana, Anią, jest spory problem...Ostatnio po poważnej kłótni z mamą wyprowadziła się z domu. Najpierw mieszkała u chłopaka, potem ją chyba wyrzucił i zamieszkała z ojcem. W między czasie wpadła kilka razy do domu, naubliżała mamie. Teraz ona i jej ojciec mają siebie dosyc i była pani kurator Ani(bo Ania ma wyznaczonego kuratora) jako negocjator, bo Ania chce wrócic do domu. Ciągle się zastanawiam, co możemy dla niej zrobic. Nawet Sebastian stracił do niej cierpliwośc, a on najdłużej jeszcze stał za nią. Wpadła w bardzo nieodpowiednie towarzystwo. Chopców znajduje sobie po kryminale, każdego. Traktują ją okropnie, mimo to, chce z nimi byc. Mam wrażenie, że ona na swój sosób chce zwrócic na siebie uwagę. Chciałabym wyciągnąc do niej dłoń. Jakoś ją "naprostowac". Towarzystwo kryminalistów, alkohol i trawka, to nie jest najlepsza droga dla 17-latki.:( Chciałabym, żeby moje dziecko miało fajną, "normalną" ciocię. Ciągle pocieszam się, że jeszcze jest młoda i ma czas, żeby zmądrzec. <br> Na jej mamę nie ma co za bardzo liczyc. Nie ubliżając jej...na matkę to ona średnio się nadaje... Sebastiana babcia wychowywała praktycznie... Ciągle myślę, co z tą Anią zrobic....
ewikab
28 stycznia 2007, 19:54i w niej rozłożone łózko. Lubie tam czytac ksiązki, i płakac, gdy jest mi żle...i też pamięta czasy mojego pierwszego męża, hi, hi...
malda
28 stycznia 2007, 17:06Hej Mariolciu.Ja właśnie próbuję przypomniec sobie jak wygladała Twoja sukienka ślubna. Pamiętam, że bardzo mi się podobała. Ja też będę miała cywilny i powoli zaczynam się rozglądac...:)<br> Zastanawiam się też, jak poradziłaś sobie ze swoją córką. Kiedyś pisałaś, że były z nią poważne problemy. My (no właściwie to nie my, ale się przejmujemy) mamy problem z siostrą mojego Sebastiana. Chciałam nawet się poradzic, bo Ty masz doświadczenie z trudną młodzieżą...A ja cały czas się zastanawiam jak można jej pomóc wyjśc na prostą...:(
pysiaczek0001
28 stycznia 2007, 16:49Jeju tez bym chciala polezec sobie tak w lozeczku i nic nie robic tylko sie lenic, niestety przy maly dziecku to nie mozliwe bo albo skacze po glowie albo wymysla zabawy no i nici z lenistwa ..... a szkoda :)
megi62
28 stycznia 2007, 15:51który składam kilka razy w roku (święta, goście) tylko w innym pokoiku zwanym sypialenką, bo ma 4m długości i niecałe dwa szerokości- bardzo podobała mi się opowieść o twoim wyrku.
beacia41
28 stycznia 2007, 13:25kanapę składamy tylko parę razy w roku - na święta wszelakie i jak ktoś się zapowie z wizytą :) I również z tego powodu jesteśmy najszęśliwszymi osobami na świecie :)
agusia3r
28 stycznia 2007, 13:11Psychologicznie powinno to być ostatnie miejsce gdzie powinnam się uczyć, bo ponoć rozleniwia. Ale mnie tylko tam dobrze :D
Machala
28 stycznia 2007, 13:09my całkiem niedawno dorobiliśmy sie sypialni, ale na razie wstawione jest do niej też piętrowe łóżko naszych malizn, bo pokoje mają na poddaszu i boją się jeszcze tam spać. Jak Rafał ma nocke to ustawiaja się w kolejce która(Ola normalnie śpi u siebie) będzie spała ze mną w dużym łóżku. Jeżeli mąż jest w domu to w sypialni tylko SYPIAMY. Całe "nocne harce" przenosimy do telewizyjnego na kanapę: rozkaładamy ją , pijemy alkohole i...robimy same przyjemne rzeczy. hmmm..lubię tą kanapę... Zdjęcia: zamieszczę więcej, ale dzisiaj kiepsko łazi internet i tylko to sie zapisało.
roxy1
28 stycznia 2007, 12:25dom to jest takie miejsce w którym mamy sie czuc swobodnie i bezpiecznie, jeśli dla Was tym szczęsciem jest łóżko to daj Wam Boże 100 lat w nim.
jojo39
28 stycznia 2007, 12:14i jak najdłużej bądźcie wygodni i szczęśliwi. Życie jest takie krótkie.