Od rana mgliście, potem burza i ulewa. W międzyczasie szczepienie kudłaczy, drugie śniadanie u rodziców (chleb w jajku, taaaaaaak dawno nie było), trzy kubki zielonej herbaty i powrót do siebie.
Wczoraj była Marta, pękły dwie kawy, pogadałyśmy, bo cały tydzień nie było się kiedy spotkać. Dziś się lenię, ale wypadałoby ogarnąć dom... Tak mi się chce, że ojeju. Może się zaraz ruszę. I podleję resztę kwiatów, bo jakoś ostatnio zapominam. Tak bardzo, że zabiłam fikusa. Znowu. No prawie zabiłam, jeszcze kilkadziesiąt listków jest, ale poza tym jest niemalże łysy.
Na wadze -8,5 kg. Sześć tygodni. Nie jest źle :D
wojtekewa
19 maja 2019, 13:18Super wynik gratulacje!!!
Maria.ola
19 maja 2019, 13:40Dziękuję :)
mokusia13
18 maja 2019, 21:52Babo rewelacja!!!!! Jesteś wielka!!!
Maria.ola
18 maja 2019, 22:37Dziękuję!
Wiosna122
18 maja 2019, 18:48piekny wynik ,gratulacje ;)
Maria.ola
18 maja 2019, 19:07a dziękować, dziękować :)