Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Popłynęłam...
19 maja 2012
No to popłynęłam przy sobocie... Heh, aż się wstyd przyznać. Moi znajomi, u których pomieszkuję wybrali się na długi weekend do Hiszpanii, a jak kota nie ma, to myszy harcują. I tak... była owsianka grzecznie rano + wafel ryżowy z ciemna czekoladą, potem kilka krakersów z wędzonym łososiem. W południe potulnie pomaszerowałam na siłownię i przeżyłam (ledwo, ledwo) godzinne zajęcia - Boot Camp, a na dobicie zarzuciłam godzinny spacerek. Brzmi świetnie, ale potem wróciłam do domu i się zaczęło. Spora porcja kaszy grycznej z duszonymi warzywami na sałacie lodowej, deser z owoców, jogurtu naturalnego, wiórków kokosowych i ryżu preparowanego, kilka kolejnych wafli ryżowych z czekoladą. Należałoby na tym poprzestac, ale po co? Na kolację dorzucilam sałatke z warzyw i wędzonego łososia, a potem wygrzebałam z pamiętnika Ankaper przepis na orzechowe ciasteczka... Ona sama twierdzi, że są one bardzo syte i nie da się zjeść więcej niż cztery. Well... da sie. Zjadłam sześć (SĄ PRZEPYSZNE!), a teraz leżę na kanapie ze świeżo zaparzoną miętą i zastanawiam się po co mi to było. Mogę sobie tlumaczyć, że stres, bo za dwa tygodnie będę dawać wypowiedzenie w pracy, że tęsknota za P., że zimno i szaro na dworze, że miałam się całą sobotę uczyć i jakoś się nie udało, a egzamin z hiszpańskiego niedługo, że jeszcze sto tysięcy innych powodów. Trzeba jednak powiedzieć sobie szczerze - nawaliłam. Nie odchudzam się, ale żeby sie tak napychać i folgowąć słabościom? Całe to jedzenie nie było złe jakościowo i kalorycznie (w miarę), ale ta ilość mnie powalila. Ja chyba jednak muszę ciągle coś robić, bo leniwe dni jakoś na dobre mi nie wychodzą. Samotna się czuję i nadmiar jedzenia tego mi nie zrekompensuje, nawet, gdybym pękła. To nie powstrzymuje mnie jednak od myślenia o siódmym ciastku. Ech... Miłego wieczoru Dziewczyny.
anpani
27 czerwca 2015, 20:21Hej, dziękuje za zaproszenie i zapraszam do mnie ;- )! Ps. A co tu sie dzieje, ze ostatni wpis z 2012 r. ;- ))? Najpierw myślałam, ze z maja tego roku, poproszę o aktualizacje :- )
advula
21 grudnia 2013, 09:50odwieczne nasze wzmagania... znajome mi są.. powodzenia.. ps.dlaczego nic nie piszesz w pamiętniku od dłuższego czasu?
RybkaArchitektka
23 lipca 2013, 22:07Wiesz, masz rację co do tych (pseudo) agencji... Na pewno jest mnóstwo takich firm, wyciągających kasę. Ja nie mam w tym doświadczenia. Tu we Francji wysłałam wczoraj maila do tej agencji: http://gladys-agency.com/ I babka się dzisiaj skontaktowała. Przesłała kwestionariusz i napisała maila (nie automatycznego jak ten z Polski), że są na poważnie zainteresowani Milenką. Przysłała kwestionariusz oraz że się skontaktuje po urlopie, bo za 2 dni zamykają. I jeśli mamy jakieś pytania, to mamy do niej zadzwonić ...Na razie nic o kasie nie wspomniała ani o portfolio...
Venuszpatelnia
28 marca 2013, 21:00Jejku hiszpański... Kiedyś byłam zakochana w tym języku i w tym kraju. Uczyłam się rok. Dziś już niewiele pamiętam, ale sentyment pozostał.
WhereIsWally
19 maja 2012, 21:05Oj tam, oj tam :) Wyjść z wody, trzymać się od niej z daleka i po kłopocie ;) (wiem, wiem, łatwo się mówi ;p)