Koniec z wszystkimi wymówkami, koniec z każdym, ale, a po co, itp. Koniec z wlewaniem w siebie hektolitrów coli i piwa i pożeraniem ton słodyczy.
Wczoraj się uśmiałam sama z siebie. Przyszedł kierowca do pracy, a że w tej naszej kuchni wszystkiego zawsze jest na styk albo za mało, więc musiał zahaczyć o coś otwartego i kupić jakieś soki. No więc, skoro już i tak musiał jechać, więc poprosiłam, żeby mi kupił colę i coś słodkiego. Minęło pięć minut i mnie olśniło, no przecież mam nie jeść takiego żarcia i heja za telefon: Panie Jurku, pan mi nic nie kupuje :) Śmiać mi się chciało z samej siebie, ale mały sukces jest.
Justynak100885
12 listopada 2013, 14:16Trzymam kciuki :)) ja też co roku powtarzam sobie ze schudne... :d tym razem się uda :)