Po wczorajszej dość beznadziejnej sobocie dzisiejszy dzień na wielki plus .
Choć stopy mnie aż palą z bólu to ja to mogę powtórzyć - a mianowicie .
Zaraz z rana mój mąż wyjechał z domu na swoje wojaże ponoć na Babią Górę ,sama nigdy tam nie wchodziłam jednak mojego towarzystwa w wyprawie nie uwzględnił .
Mam już wyjebane na jego towarzystwo i sama potrafię o siebie zadbać .
Zjadłam śniadanie .
Grilowany bunc + surówka -Pomidor,awokado ,sałata ,rzodkiewka , papryka czerwona sos jogurtowo czosnkowy .
Adidasy na nogi i w drogę - cel schronisko na Błatniej .Niby mam blisko ale że sprawę chciałam sobie uprościć wybrałam niby prostszą trasę którą nigdy jeszcze nie szłam bo ja to zawsze na skróty leciałam .No i tak szłam i szłam i k....zanim doszłam -13 km aż mi się słabo zrobiło bo przecież trzeba jeszcze wrócić
Na wyprawę zabrałam tylko wodę.
Plan miałam taki że w schronisku zjem sobie pstrąga z grila i wypije małe piwo z sokiem .
Niestety rzeczywistość zweryfikowała moje plany bo do jedzenia na zewnątrz schroniska była tylko kaszanka ,bigos , kiełbaska i grochówka .A w schronisku do żarcia ludzi tyle że się tylko oblizałam wodę kupiłam i do domu .
Perspektywa ponownych 13 km do mnie nie przemawiała więc oczywiście na skróty .
Jak ja żałowałam tej decyzji ,jednak kondycja nie taka jak przed laty ,myślałam że życie stracę bo stok tak stromy że łatwiej na tyłku było by zjechać .
Głodna już byłam taka że głód przestałam odczuwać i tylko słyszałam jak mi w brzuchu burczy i żaby kumkają z nadmiaru wody .
Modliłam się tylko że jak dotrę do ostatniego przystanku autobusowego to żeby ten autobus tam stał w innym przypadku jeszcze cztery kilometry do domu -no chyba bym po taksówkę dzwoniła .
No i kochane w tej sytuacji miałam okazję przejechać się autobusem po raz pierwszy od 12 lat -ale przeżycie -ja nawet hi hi nie wiedziałam ile bilet kosztuje .
A to moja trasa ,niezapisana w całości padła mi bateria w telefonie od końca zapisu do autobusu jeszcze ponad cztery kilometry ,prawie pięć .Tak wiec przeszłam dzisiaj po górach prawie 23 km ,reszty nie chce mi się liczyć .
No i jak mnie stopy maja nie boleć .Już z autobusu do syna dzwoniłam że ma rybę smażyć bo się z głodu przewrócę i oto mój obiad .
Na ziemniaki nie było czasu -dorsz i taka sama surówka jak rano bo bardzo smaczna plus zupa z wczoraj czyli pieczarkowa z makaronem .
Jestem najedzona i szczęśliwa .Miałam zajebistą niedziele pomimo głodu i zmęczenia Jutro podsumowanie miesiąca odchudzania z racji że mam drugą zmianę a do południa jadę zrobić rendgen kręgosłupa wpis będzie dopiero we wtorek .
Mam nadzieje że będę się chwalić .
POGODNEGO WIECZORU TO DLA RELAKSU
moniaxxxxx
3 czerwca 2019, 15:11Brawo Marcela!!!!! Twarda babka z Ciebie )
KobietaPytajaca
3 czerwca 2019, 13:55P.s Twój pamiętnik jest mocno inspirujący, ja tam bym męża pogoniła, na cóż byłby taki nie lojalny, nie wierny, nie warty zaufania (?)
MARCELAAAA
4 czerwca 2019, 10:33Temat mojego męża uważam za zamknięty choć czasem może się we wpisach przewinąć :)
KobietaPytajaca
3 czerwca 2019, 13:53jestem pod mega! wrażeniem. kocham Babia Górę, uczestniczyłam kilkakrotnie w Sabacie Czarownic na Babiej, wspomnienia bezcenne
agazur57
3 czerwca 2019, 08:24Zacna ilość kilometrów
DARMAA
2 czerwca 2019, 23:00Na Błatnią często idziemy na niedzielny spacer. Najbardziej lubię chodzić od Jawora. A to że cięzko było się doczekać jedzenia to norma w niedzielę. Zresztą mój mąż był tam na rowerze i mówił że tłumy.
MARCELAAAA
2 czerwca 2019, 23:13No powiem CI moja hi hi łatwa trasa objęła Jaworze dlatego nabiłam tyle kilometrów .Tamtych tras nie znam ,jedynie jak na rowerze po asfalcie jechałam :)
malgoska45
2 czerwca 2019, 20:58gratuluje super wycieczka :)tak trzymaj
MARCELAAAA
2 czerwca 2019, 21:14No nie wierze - ale mi gały wypadają jak starzy znajomi wracają :)Tylko teraz metryka inna :):)
Berchen
2 czerwca 2019, 20:15gratuluje, ja takie przebiegi to mialam jakies 40!!! lat temu na obozach harcerskich w Bieszczadach, gratuluje:)
MARCELAAAA
2 czerwca 2019, 20:23Dziękuje za gratulacje :)Ja po górach śmigałam jeszcze pięć lat temu do momentu jak mi się świat do góry nogami nie przewrócił :)Ale ja pamiętam jak to było- ile ważyłam i jak dobrze się czułam -jeszcze troszkę i do formy wrócę :):)