Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Sterydy zrujnowały mi życie

Witajcie po dość długiej przerwie -mój ostatni wpis to sierpień więc dość dawno.             Tyle się wydarzyło .Dziś tylko taki lekki skrót ,mam nadzieję wrócę tu na dłużej więc tematy rozwinę .

Lipiec tamtego roku to usunięcie żylaków ,sierpień to już zapalenie żył więc miło nie było .W tym samym czasie szybko rozwijająca się choroba mojej mamy i jej śmierć już w połowie września .                                                                                                         Jak by nie było cios .Brak ruchu ,codzienne wizyty w szpitalu ,stres i bolące nogi spowodowały już w tedy wzrost wagi .                                                                               O odchudzaniu  wcale nie myślałam byłam skupiona na żałobie i powrocie do zdrowia .Grudzień powoli wszystko wróciło do normy zbliżające się święta jakoś tak optymistycznie zaczęłam patrzeć na wszystko -ale oczywiście pięknie było tylko przez chwile .                                                                                                                               Pewnego pięknego poranka otwarłam oczy i co ?.I ja nie widzę na jedno oko .                Trafiłam do szpitala na okulistykę -diagnoza zapalenie nerwu wzrokowego ,leczenie -sterydy dożylnie .Przygotowań świątecznych nie było ,wyszłam tylko na przepustkę -na zastrzyki jeżdziłam do szpitala   .                                                                                       Leczenie przyniosło oczekiwany skutek po dwóch tygodniach   zaczęłam widzieć . Styczeń to sterydy jednak już w formie tabletek   ,brane aż do połowy lutego -skutek uboczny szybki przyrost wagi już i tak dużej .Luty zakończone leczenie .Marzec to początek mojego koszmaru -leki rozwaliły mi żołądek .Ciągły ból ,częste wizyty na pogotowiu ,wizyty w szpitalach -diagnoza zapalenie błony śluzowej żołądka .

Szybki przyrost wagi miał też duży wpływ na fakt że nogi odmówiły mi posłuszeństwa .

Nie mogę się odnależć w obecnej sytuacji .Jestem ciągle przygnębiona i zadaje sobie pytanie kiedy ja w końcu będę miała z górki a nie ciągle pod górkę .

Liczę na to że vitalia pomorze mi na nowo wrócić do wagi 62 kg i moje życie wróci na właściwe tory .To chyba tyle , to takie ogólniki bo sama jeszcze do końca nie wierze w to że może być lepiej .

Aaaa na koniec nowina -za miesiąc urodzi mi się druga wnuczka .

Trzymajcie za mnie kciuki ,tak jak ja zawsze trzymałam za Was -:)

                                                 

            

  • badarba

    badarba

    3 maja 2015, 11:04

    Trzymam bardzo mocno...nie poddawaj sie. Powodzenie:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.