Szału nie ma, ale jestem 0,8 na minusie, więc kontynuuję.
No i przychodzi "tłusty czwartek". Skoro świt gnam do piekarni po pączki dla dzieci... no i do pracy - 8szt (do podziału). W pracy przydziałowe 2szt. A wieczorem zaproszenie do znajomych na wspólne objadanie się pączkami :).
Jak tu być na diecie w taki dzień. Dzisiaj wygrała tradycja. nawet z jogi zrezygnowałam dla znajomych... no i może pączków.
Jest godzina 9.00, zjadłam 3 faworki i 1 pączka i mam cukru i słodyczy "po kokardę".
Zobaczymy jak do końca dnia dotrwam. :)