Wczoraj się zakręciłam i pomieszał mi się plan. Najmłodszy syn prawie codziennie ma na inną godzinę. Od 7.50; 8.40, 9.35, 10.30 jedynie na 7.50 ma dwa razy kończy też od 12.10 do 15.30. I wczoraj coś mi się ubzdurało, że ma na 9.35 a miał na 8.40. Ja o 8.00 siedzę tu piszę a syn średni pyta czy autem będę młodszego odwozić skoro się nie zbieramy do wyjścia. Szybko się zebraliśmy i poszliśmy, ja prawie na czczo bo śniadanie miałam dopiero jeść. Odprowadziłam syna i poszłam się przejść, wyszło razem 2 h. Ledwo dałam radę dojść do domu. Jak mnie kilkaset metrów przed zaczęły łapać skurcze to musiałam co chwilę przystawać. Komicznie to pewnie wyglądało, ale mi do śmiechu nie było. A to comiesięczna przypadłość dopadła mnie dzień wcześniej. No-spa pomogła szybko i wzięłam się za sprzątanie, kominek, kurze, odkurzanie, mycie, plus kuchnia. Wyskoczyłam autem już po syna zahaczając o Biedronkę, bo chińszczyznę obiecałam starszym na obiad a makarony nie miałam ryżowego. Wyjechałam z parkingu, stanęłam na światłach a kierowca na pasie obok pokazuje żebym opuściła szybę i mówi, że mam chyba oponę przebitą. Pomalutku przejechałam 200 m na parking pod Mrówką i dzwonię do męża. Nie ma go w kancelarii (a tel. komórkowy musi deponować na wejściu). Oglądam oponę. Flaka nie ma ale faktycznie z tej strony do nadkola jest cm a z drugiej 3 cm. Opony są ok bo jakby spadło ciśnienie to by mi komputer komunikat wyświetlił. Dzwonię co 5 min do męża bo nie wiem czy zostawić auto i iść pieszo po syna czy mogę jechać. Poszłam do Mrówki po nową wycieraczkę do garażu. Udało mi się dodzwonić do męża stwierdził, że pewnie coś w zawieszeniu poszło. Jeśli nie stuka, nie skrzypi, nie ma żadnego komunikatu, normalnie jeździ to mogę po syna jechać a jutro do mechanika. Tak więc dzisiaj się okaże co to.
Jedzenia pilnowałam, jak już to ostatnio potrafię przesadzić w drugą stronę i trochę za mało zjeść.
Znikam do moich zajęć.
edit. Godz. 11.15
Jestem po spacerku, 8 km. Byłam w parku, wyszło słonko, od razu chce się żyć 😁 jednak słońce to potęga.
Co do auta to amartyzator, prawy tylni. Można jeździć ale trzeba zaplanować wymianę w najbliższym czasie. Dobrego, zaufanego mechanika mamy w rodzinnych stronach męża, jakieś 380 km stąd. A amortyzatory (bo wymienia się dwa) plus robocizna to tak minimum 1500 zł. Tak ja tu prezenty oglądam żeby kupować już 🤣 ale ok. Przeżyjemy.
marylisa
28 października 2022, 10:44a moje dzieci codziennie na 8 i marzą o tym, by zaczynać później chociaż raz w tygodniu ;)
Mantara
28 października 2022, 13:51To chyba zależy od wieku dzieci. Im starsze tym dłużej chcą siedzieć wieczorem i dłużej spać. Moje znowu wola wcześniej kończyć. Ale najgorsza jest nieregularność. Raz tak raz tak.
PACZEK100
25 października 2022, 11:21Faktycznie dzień pełen niespodzianek. Oby z autem było ok.
Mantara
28 października 2022, 13:52Amartyzator z tyłu do wymiany. Biorąc pod uwagę nasze drogi to nic dziwnego 😂
Berchen
25 października 2022, 09:59O tany , nie znosze nieregularnych godzin, teraz w pracy tez mam i mnie to meczy. Takich niespodzianek z autem boje sie, raz tak mialam ze mialam przeciez kolo, na dodatek wrocilam sobie ze wiem kto to specjalnie zgobil( nie majac dowodow tylko poszlaki)😅
Mantara
25 października 2022, 11:21Dla dzieci to też nie jest dobre, taki nieregularny tryb życia. Dobrze, że moje młodsze czy ma na 7.50 czy na 10.30 to i tak wstaje po 6.00.
Berchen
25 października 2022, 17:33Slownik pozmienial wyrazy i troche jest bez sensu, sorry
Mantara
28 października 2022, 13:53Chodziło mi o to, że synowie młodsi, zawsze wstają po 6.00. 7 dni w tygodniu, nie ważne na którą do szkoły mają.