Tak mogłabym nazwać obecny stan. Staram się jeść zdrowiej, ale jeszcze nie szczególnie mogę nazwać to dietą. Rozpatruję jeszcze jak to urządzić, żeby z szefową dać radę się ogarnąć. Szefowa od 2 dni więcej śpi w dzień więc milusio. Nie mam nic przeciwko, żeby tak zostało ;)
Coś mi szwankuje ząb, więc jem wolniutko i żuję dokładnie. Oczywiście musiało się to stać w zębie na którym mam licówkę, żeby nie było zbyt łatwo. Mam nadzieję, ze nie trzeba będzie robić nowej bo tego w budżecie nie ma... Mam nadzieję, że przyjmą mnie przed świętami jeszcze, bo zrobiła mi się ranka na podniebieniu. Trochę lipa nie móc jeść w święta.... a może i dobrze taki kaganiec na ryj ;)
Dalej rozpatruje się w aktywnościach. Jakoś tak to muszę poskładać, żeby zorganizować opiekę do Szefowej. Na szczęście częściowo mogę z nią działać, bo znalazłam fundację która prowadzi zajęcia z dziećmi. Chodzę na aktywne spacery, które są naprawdę aktywne i mam po nich niezłe zakwasy w rękach i innych partiach ciała. Przez ostatnie 5 dni dwa spacery po 7 km + aktywny spacer z mamuśkami+pilates. Jakby się tak udało utrzymac to by było super. Od stycznia jeszcze dojdzie Nordic Walking z Szefową- dorośnie do nosidełka. Musze jeszcze dopracować ubiór. A jak będzie się dłużej jasno to może dołożę bieganie.
Gdybym traciła 2 kg mieisęcznie to do końca maja jestem laska ;) Pół kg tygodniowo to wychodzi. Mało i dużo. Zobaczymy jak pójdzie.
anna.anna24
26 grudnia 2015, 14:422 kg miesięcznie i mi się marzy :) Super, że masz tyle aktywności; zazdraszczam ;)
angelisia69
20 grudnia 2015, 14:39zycze powodzenia ;-) co do cory zgadzam sie z okresleniem,bo dzieci rzadza nami jak sa male i od ich humorkow zalezy co zrobimy :P Mam nadzieje ze ogarniesz zabka przed swietami,bo najgorsze to bol w dni wolne,kiedy gabinety zamkniete :( Powodzonka