Ech ale to zleciało... Początek 37 tc.
jesteśmy po wizycie. Szyjka skrócona i mam już się oszczędzać i nie ćwiczyć ani nie forsować, żeby mała jeszcze trochę posiedziała. W weekend mieliśmy imprezkę na 14 osób- urodziny męża. Dużo dostałam pomocy przy organizacji i wszytko wyszło fajnie. Kupiliśmy zestaw narzędzi do budowy naszego wymarzonego domku na działce i jaka radość była u niego!!! Aż miło popatrzeć.
Od wczoraj odpoczywam. Wczoraj właściwie przespałam cały dzień. ALe po kilu dniach intensywniejszych tego mi trzeba było.
Czuję się różnie. Brzuch pobolewa i wróciły humory jak z pierwszego trymestru. Miewam też mdłości i dieta też jak z początku ciąży.... najchętniej biała bułka i ziemniaki puree... Jakby się zamykało koło. Najgorzej w nocy ze spaniem. Odpuściłam już angielski i eskapady po Kaszubach. Leżymy, czekamy, czytamy. Celebrujemy ten czas.
W tym tygodniu z pokoju wyjedzie blat a wstawimy łóżeczko. Jeszcze ostatnie uszytki mi zostały. No ale coś robić trzeba. Torba spakowana. Generalnie spokój choć momentami.... wpadam w panikę, ze nie jestem przygotowana do porodu. Mentalnie. Ale nie wiem co bym miała robić żeby się przygotować. Widać jednak już tak mam, że muszę się czymś przejmować i nawet jak wszystko ogarnięte to coś sobie znajdę do stresowania ;) Tez tak macie?!?
Wagowo bez zmian. Stoi jak zaczarowana 79,5. Ale jakoś mnie to nie martwi:)
patih
24 sierpnia 2015, 19:22brrr,poród to był u mnie koszmar, mam nadzieję, że u ciebie będzie ok
ewelka2013
24 sierpnia 2015, 11:36U mnie też waga stoi od 2 mc i mam nadzieję ze już tak zostanie... Kurcze ja jutro już 36 i tak też mam sto różnych myśli ze to już tak blisko... Ja też leze wypoczywam żeby ilość wód nie rosła... Już niedługo..
mania_zajadania
24 sierpnia 2015, 13:59No mam nadzieję, ze u Ciebie ta końcówka spokojna będzie.... polezmy sobie zatem w spokoju ;)