Najpierw chcę się pochwalić, że te 10 kg spadku przekroczyłam
Jestem wobec tego dumna z siebie. Następny krok do przekroczenia to 8 z przodu. Mam nadzieję, że uda mi się do końca kwietnia.
A co do tuszowania... Może to głupie bo tydzień temu była 18tka mojej córy i zaprosiłam dużo gości. Mogłam wtedy pochwalić się, że schudłam bo już trochę widać, wchodzę w mniejsze ubrania. Ale ja założyłam obszerną luźną sukienkę, która tuszowała i niedostatki i to, że trochę jest mnie mniej. Zastanawiałam się potem dlaczego. I po namyśle dochodzę do wniosku, że ze strachu. Bałam się, że ludzie zaczną mnie chwalić a ja zachłysnę się sukcesem i ....po odchudzaniu. Już raz tak ze mną było i popłynęłam, bo skoro tak się zachwycają to jest dobrze i mogę wszystko. Otóż nie, teraz tak nie będzie. Teraz robię to dla siebie i to ja mam to widzieć i cieszyć się z efektów. Tyle o tuszowaniu. Jutro moja córcia wraca na święta do domciu (uczy się w szkole oddalonej od domu o 160 km). Ale z jej powrotami do domu to też się mam bo jak przyjeżdża to taka wygłodniała i chce jeść same przysmaki a mnie ślina cieknie po podłodze w kuchni ale cóż ... robię...i nie jem.
Dobra czas parzyć miętę. Papatki!
Mandy1977
30 marca 2015, 20:48dziękuję :)
kociontko81
30 marca 2015, 20:09Gratuluje spadku:) Jaki ludzki umysl jest niesamowity i okropny zarazem. Gdy czlowiek chudnie to z jednej czuje sie lepiej i widzi zmiany a z drugiej strony caly czas jest sie ta sama gruba dziewczyna. Duzo sily zycze i akceptacji zmian.