Wiem, nie było mnie na Vitalii chyba 100 lat. Nie do końca z mojej winy. Dużo się zmieniło w moim życiu w ciągu ostatnich kilku lat. Pierwszą, najważniejszą i najtrudniejszą dla mnie sprawą była choroba i śmierć mojej mamy. Zmarła w styczniu 2014 w wyniku raka płuc. Miała dopiero 59 lat. Mimo, że to już minęło trochę czasu ale w dalszym ciągu jest mi ciężko. Jestem jedynaczką więc muszę wspierać też tatę, który całkiem się załamał. Byli cudownym małżeństwem, wszędzie i wszystko razem. No cóż takie życie i trzeba ruszać dalej.
Moja waga w tym czasie miała wzloty i upadki. W lutym tego roku powiedziałam dość, biorę się za siebie. Od tego czasu ubyło mnie prawie 10 kg. Co dla mnie jest sukcesem, gdyż w tym czasie miałam dużo imprez rodzinnych, w tym 18tkę mojej córy. Mam nadzieję, że dalej dam radę. Ćwiczę codziennie, dużo chodzę, niedługo uruchomię rower (już się nie mogę doczekać). Może w końcu będzie ta upragniona 7 z przodu. wierzę w to mocno. Życzę wytrwałości sobie i wam.
KASI2013
28 marca 2015, 17:59wyrazy współczucia...to na pewno były trudne chwile dla rodziny,dużo siły życzę ale to prawda,że życie toczy się dalej niezależnie od sytuacji ... myślę,że teraz uda Ci się doprowadzić do swojej wymarzonej wagi, dla zdrowia i lepszego samopoczucia :) pozdrawiam