32 tydzień leci. Jeszcze 8. Męczy mnie mój stan, ale już niewiele zostało.
Dziś znowu wróciły wspomnienia krzywd, jakich doznałam od, rzekomo, najblizszej mi osoby. A tak naprawdę to jest obcy człowiek. Czasami trudno mi uwierzyć, że ktoś jest zdolny aż tak fałszować swoje życie i osobowość. W każdym razie - wspomnienia wróciły. Boli, bardzo boli. Ale najgorsze, że w tym bólu zjadłam 6 batonikow. I w końcu otrzezwialam - co ja wyprawiam?! Strzelam sobie w kolano! Tamtej osoby to nic nie obchodzi. Ciągle uważa, że to, co zrobiła, to blahostka. A ja psuje sobie zdrowie myśląc o tym.
Pozbieralam się i otrzepalam. Trudno. Dziś był gorszy dzień. Jutro będzie lepiej.