Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
co by tu ten teges


Dzisiaj zostałam w domu. 

Już posprzątałam, wstawiłam pranie i delektuję się błogą ciszą ;) wreszcie mam chwilę dla siebie i nie muszę nikomu dogadzać i denerwować się samym patrzeniem jak ci moi chłopcy marnują czas na grach, zwłaszcza ten największy - mąż mój ukochany jak z rana zasiądzie przed komputerem to go potem do wieczora nie widać, a chłopcy nie lepsi - tatuś daje przykład to potem focha mają jak ich zmuszam do spaceru czy planszówek - grr(szloch), a ja czasami nie mam siły na tą nierówną walkę, ja kontra oni.

Zawsze jak jest cieplej to ich wyganiam na boisko, wtedy jakoś dają radę, ale jak jest taka pogoda jak widać za oknem to gniją w domu i cały weekend mam nerwowy.

Jeśli chodzi o dietę to jest dobrze, pobiegałam a raczej zrobiłam marszobieg i sprawdziłam - ZMIESZCZĘ SIĘ W MOJE ULUBIONE SPODNIE!!! Trochę to dziwne bo waga nie wykazuje spadku, ale ciało zrobiło się jakby bardziej zbite - może to efekt ćwiczeń a może masażu pobudzającego limfę - kto to wie? Nie ważne, ważne że moje ulubione spodnie leżą na moim tyłku idealnie :D

No to teraz relacja z weekendu:

- do kawy zrobiłam sobie deserek z pół awokado + banan + 5 suszonych śliwek + mięta + mleko kokosowe + łyżeczka kakao + łyżeczka miodu = wyszły dwie porcje, jedną zjadłam wczoraj a drugą dzisiaj do kawy. Smakuje o dziwo bardzo dobrze, taki czekoladowy pudding:

- tutaj przed zmieszaniem deseru:

- na śniadanie była jaglanka z jabłkiem i cynamonem:

- obiadowa zupa krem z pomidorów z podprażonymi pestkami dyni i słonecznika:

- obiadowy misz masz z kapusty pekińskiej i pak choi na rukoli z kiełkami:

- wczorajszy obiad chyba nie trzeba opisywać:

tak jak wcześniej pisałam, pobiegane było. No może pobiegane to za duże słowo - taki marszobieg bardziej do tego pasuje. Jeszcze nie mam formy, ale walczę, walczę, walczę!

Dodatkowo zrobiłam jeszcze dla męża (bo ja nie przepadam) galaretki indycze z jajkiem przepiórczym:

no i ciasto dla męża do pracy bo obiecał chłopakom - ucieraniec z jabłkami, jagodami, kruszonką i lukrem - ojj jakie niedobre, a fe ;) Na szczęście zabrał całą blachę, także się nie połakomię:x

A teraz wybaczcie idę robić nic, zupełnie nic i jest mi z tym dobrze! 

Pozdrawiam!!!

  • lapaz80

    lapaz80

    21 lutego 2017, 17:16

    Jedzonko super. Po ćwiczeniach ciało z całą pewnością się zbiło. U mnie też widzę trochę efektòw ruchu. Pozdrawiam

  • aniaczeresnia

    aniaczeresnia

    20 lutego 2017, 11:41

    U mnie w domu podobnie, ja jestem ta niedobra, a maz rozpuszcza małego...dlatego też lubię czasem spędzić dzien sama.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.