ostatnie dni były wyczerpujące, mój mąż ciężko zachorował i musi cały czas leżeć, mój dziadek jest u schyłku swojej drogi i już mnie prawie nie poznaje, ze wszystkim jestem sama i wszystko mnie przytłacza... brak mi nawet siły żeby pójść na siłownię, ostatnio nawet z klubu do mnie zadzwonili, bo mnie nie było przez 10 dni i pytali czy wszystko ok.
Staram się uśmiechać, chociaż już całkiem nic mi się nie chce.
Rano pojechałam z chłopakami do rodziców, odwiedziłam dziadka i chwilę tam pobyłam. Potem wróciłam do domu i staram się ogarnąć męża i dom. Święta w tym roku zapowiadają się tak sobie - dobrze, że są dzieci - wprowadzają radość w codzienne życie
Jeśli chodzi o codzienne życie to dietetycznie jest ok, chociaż dzisiaj strzelę sobie lampkę wina na odreagowanie
Moje ostatnie dania:
- filet z indyka z kasza gryczaną oraz papryką czerwoną, cebulą i pieczarkami:
- naleśniki z mąki pełnoziarnistej z farszem z brokuła, pieczarek i cebuli, no i dużej dawki chilli:
- kasza bulgar gotowana z kurkumą i do tego podsmażane warzywa:
- jedna z kolacji - chudy twaróg z jogurtem naturalnym, rzodkiewką, cebulą, kiełkami rzodkiewki i ziołami prowansalskimi:
Powodzenia moje drogie Panie!!!
Amelia31
20 grudnia 2015, 08:45Trzymaj się!
mamciaaa
20 grudnia 2015, 12:52:)
NaDukanie
20 grudnia 2015, 08:15Nie wiem co to się dzieje ale wszędzie jakiś taki smutek i choroby. Życzę zdrowia dla męża, choroba w okresie świątecznym to nic miłego. Mimo to życzę Przyjemnego odpoczynku w Święta w rodzinnej atmosferze.
mamciaaa
20 grudnia 2015, 08:40Dziękuję:)